dziękuję za odpowiedź. Wiem, że to "musztarda po obiedzie", ale chciałam zadać jeszcze jedno pytanie: czy to, że po operacji tata mial stomię czasową (na 2 m-ce), mogło mieć wpływ, że lekarz wstrzymał się z chemią i rozpoczął ją dopiero po cofnięciu stomii? czy stomia stomią, a chemia i tak powinna podana być 4-6tyg po zabiegu?
Witam ponownie, chciałam zasięgnąć opinii, czy mojemu tatusiowi w jakikolwiek sposób mogłaby pomóc radioembolizacja? Czytałam, że metoda ta jest przeprowadzana m.in. na guzach przerzutowych, w momencie, gdy inne leczenie jest nieskuteczne.
Może mogłoby to przedłużyć życie tacie?
Proszę, napiszcie, co mogę jeszcze zrobić? Takie bierne czekanie jest nie do zniesienia..... Życzę wszystkim dużo wytrwałości i pozdrawiam
Oczywiście możecie się pod tym kątem skonsultować z lekarzem, konieczne byłyby z pewnością badania pod kątem unaczynienia zmian przerzutowych - tylko dobrze unaczynione są kwalifikowane do tego typu zabiegu.
Czytałam, że metoda ta jest przeprowadzana m.in. na guzach przerzutowych, w momencie, gdy inne leczenie jest nieskuteczne.
Witaj pozwolę sobie wtrącić trzy grosze. Moja mama czeka teraz na PET-a który określi czy zmiany w wątrobie- przerzutowe będą usuwane, muszą najpierw określić ognisko pierwotne które "zniknęło" po chemii przedoperacyjnej. Lekarz powiedział nam tak że jeżeli ogniska komórek nowotworowych będą gdzieś jeszcze poza jelitem i wątrobą to żadna operacja albo termoamblacja czy inne nie wchodzą w grę. Mam nadzieję że u was sytuacja będzie bardziej klarowna a o radio czy termoamblacje możesz zapytać lekarza z tym ze licz się z tym że odpowie "my tego tu nie robimy" i będziesz musiała szukać po necie ośrodka w którym wykonują tego typu zabiegi, chyba że leczycie się w takim właśnie ośrodku. Życzę powodzenia i dużo wytrwałości. Pozdrawiam
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Witam wszystkich,
Bardzo proszę o pomoc, co podać tacie na mdłości i wymioty? Od paru dni męczą go straszne mdłości i dochodzi do wymiotów. Tata nie ma też wcale apetytu.Prawie nie je.... bardzo proszę o pomoc, może jakieś lekarstwo albo domowe metody będą skuteczne?
Metoclopramid, Atossa/Zofran, coca-cola - ale mogą nie zadziałać, jeśli tata je zwróci, wówczas najlepiej byłoby podać coś dożylnie. Torecan w czopkach, ale to na receptę (poprzednie też, prócz coli).
Bardzo proszę, napiszcie, co jeszcze mogę zrobić dla taty?
Czy naprawdę nie można go już w żaden sposób leczyć?
Otóż, lekarze w skierowali tatę na badania bloczków parafinowych celem sprawdzenia ekspresji genu EGFR i mutacji K-RAS. Jeśli wyniki byłyby ok, wówczas tata kwalifikowałby się ostatnie leczenie erbituxem. Wyniki jednak wyszły, jak poniżej:
1) EGFR (+)
2) Badanie wykonano w materiale z bloczka parafinowego po ocenie histopatologicznej, metodą PCR i automatycznego sekwencjonowania.
W materiale z bloczka nr 501728A NIE STWIERDZONO obecności mutacji w eksonie 3 genu K-RAS (kodon 61).
Metoda sekwencjonowania jest techniką o średniej czułości i w razie wątpliwości klinicznych możliwe jest wykonanie badania metodą wysokoczułą. W razie potrzeby możliwe jest wykonanie oceny mutacji BRAF (czas oczekiwania ok. 1m-ca).
3) Badanie wykonano w materiale z bloczka parafinowego po ocenie histopatologicznej, metodą PCR i automatycznego sekwencjonowania.
W materiale z bloczka nr 501728A STWIERDZONO obecności mutacji w eksonie 2 genu K-RAS (kodon 12 GGT->GTT).
Metoda sekwencjonowania jest techniką o średniej czułości i w razie wątpliwości klinicznych możliwe jest wykonanie badania metodą wysokoczułą. W razie potrzeby możliwe jest wykonanie oceny mutacji BRAF (czas oczekiwania ok. 1m-ca)
W związku, iż badanie wyszło niepomyślnie, lekarz powiedział, że nie ma już czym leczyć i niestety, kończą już w IO opiekę.
To był dla nas cios... bo tata dobrze wygląda, chce żyć, a tu taka diagnoza....
Proszę mi napisać, czy naprawdę, to już koniec walki, czy nie ma chociaż cienia szansy na leczenie?
Co mamy teraz zrobić? Gdzie udać się po lekarstwa p/bólowe?
Nie, nie jesteśmy....szczerze powiem, bardzo boję się tacie powiedzieć o hospicjum, boje się, że już zupełnie się załamie....
Proszę mi napisać, czy już naprawdę nie ma żadnych szans? Czy gdziekolwiek mogłabym szukać jeszcze jakiejś pomocy oprócz hospicjum?
Tak ciężko mi się z tym wszystkim pogodzić...
Ja już wcześniej pisałam, że szanse na wyleczenie są niestety niewielkie - progresja, duży rozsiew, oporność na każde dotychczas stosowane leczenie. Wdrożona radioterapia również nie miała na celu faktycznego wyleczenia, a miała zniwelować ból. I myślę, że w tym kierunku teraz trzeba przede wszystkim działać - starać się, by tata odczuwał go w jak najmniejszym stopniu, by nie cierpiał, miał jak najwyższą jakość życia.
Stąd właśnie dobrym pomysłem byłoby hospicjum domowe - tata byłby w domu, z rodziną, a w razie potrzeby zawsze mielibyście kontakt z lekarzem, pielęgniarką, byłaby opcja włączenia odpowiednich leków, reagowania w sytuacjach nagłych. Byłoby to dla Was, jak i dla taty duże poczucie bezpieczeństwa.
Anito, może poinformujcie tatę, że hospicjum to opieka paliatywna. Skoro jest leczony paliatywnie to to pojęcie nie jest mu obce (z całą pewnością czytał wypisy ze szpitala). Ludzie z hospicjum na pewno będą się starali Wam pomóc, wspólnie zapanujecie nad bólem i innymi dolegliwościami.
Pozdrawiam.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Anita, Myślę, że Hospicujm domowe to najlepsze wyjście, zawsze można liczyć na lekarza i na pielęgniarkę. Wystarczy tylko telefon.
Jeśli martwi Cię fakt, by Tatuś się tym nie załamał...bo faktycznie 'Hospicjum' kojarzy się nam jednoznacznie. Załatw wszystkie formalności na miejscu, powiedz jaka jest sytuacja,i sądzę że wszystko będzie dobrze. A Tacie, powiedz że to wizyty domowe, unikaj słowa Hospicjum. Myślę, że lekarz zrobi wszystko, by tylko pomóc pacjentowi.
A na prawdę warto, możliwość rozmowy, leki przeciwbólowe, które zapewnią Twojemu Tacie standard, godne życie bez bólu. Nie możesz zwlekać, to dla Tatki bardzo ważne, nie możesz pozwolić by cierpiał.
Trzymam kciuki, byś odważyła się zrobić ten krok, wierz mi, to pomoc dla Twojego Tatusia.
Pozdrawiam, Ania.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Bardzo dziękuję wszystkim za podpowiedź! Nie wiedziałam, ze to wszystko takie trudne, ale jak pomyślę, co jeszcze przed nami, to ogarnia mnie rozpacz i ogromny smutek
Dziękuję za wsparcie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum