Witam wszystkich,
jestem po krótkiej nieobecności. Wizyta u profesora Jassema była bardzo pomocna, profesor poświęcił mi sporo czasu, bardzo wnikliwie zapoznał się ze wszystkimi dokumentami, wysłuchał uwaznie całego mojego wywodu. Wnioski są następujące:
ZŻGG został wykluczony, przede wszystkim za względu na niewielkie rozmiary guza. Poza tym objawy towarzyszące Zespołowi są objawami narastającymi, widocznymi na codzień, "gołym okiem". U Taty tego nie obserwujemy. Dotychczasowy tryb leczenia jest jak najbardziej ok, z 4 - tą chemią się nie spieszymy, bo pewnie jeszcze przyjdzie taki moment, że będziemy musieli się zastanowić, co dalej?
Na razie stan Taty jest ... no.. w miarę ok, jesli można to tak określić. Guz bardzo ładnie zareagował na 2 pierwsze chemie, zmniejszył się prawie o połowę.
Jeśli chodzi o te utraty przytomności, zasłabnięcia, profesor sugerował baczną obserwację wszystkich takich objawów neurologicznych i naciskanie na lekarzy o TK głowy.
Na razie tyle. Tata jest w nienajgorszej formie, dokucza mu co prawda kaszel, ale po wizycie lekarza z hospicjum zalecono Dexamethason.
Pozdrawiam wszystkich ciepło
Witam wszystkich,
po ponad miesięcznej nieobecności jestem ponownie.
Sytuacja powoli się pogarsza. Ostatnio, gdy pisałam na forum, tata był w niezłej formie. W międzyczasie znowu schudł, trafił około 2 tyg temu do szpitala w celu lekkiego poprawienia formy, dostał potas, PWE. W szpitalu spędził 4 dni, po powrocie szybciutko jednak wrócił do stanu poprzedniego. Jest w bardzo złej kondycji psychicznej, nieustannie płacze, mówi, że to juz koniec... Dzisiaj w nocy nie miał siły podnieść się z łózka ani nawet zawołac mamy na pomoc. Rano, gdy mama do niego weszła płakał taki bezradny. Waży teraz - przy wzroście 187 cm - niespełna 60 kg, dzisiaj mało jadł, bez pomocy nie jest w stanie się podnieść z łóżka, bardzo dużo śpi. Obawiam się, że nadchodzi najgorsze. Zastanawiam się nad wzięciem urlopu i spędzeniem najbliższych dni z rodzicami, jak myślicie?
Proszę o radę...
Aneta
meegrena bardzo mi przykro,że stan Taty się pogorszył diametralnie. Niedobrze,że Tata jest w takiej kondycji psychicznej. Myślę,że jeśli masz taką możliwość to weź urlop i bądź z rodzicami. Może uda Ci się podnieść Tatę na duchu.
Współczuję Ci z całego serca tak trudnej sytuacji.Pozdrawiam, trzymaj się!
meegrena, to bardzo dobry pomysł,abyście spędzili razem ten czas.
Bardzo przykro mi,że Twojemu Tacie tak się pogarszyło i że tak upadł psychicznie...
Najgorsza jest nasza bezradność w takich chwilach.
Teraz najważniejsze jest aby Tata nie cierpiał.
Bądź przy Nim,wspieraj,rozmawiaj,przytulaj,kochaj...
Była na tej stronie wątku dość emocjonalna wymiana zdań dot. sensu podjęcia/lub nie leczenia onkologicznego.
Posty te zostały wydzielone z wątku meegreny i w formie nowego tematu przesunięte do Działu 'Psychoonkologia i emocje w chorobie nowotworowej'. Temat znajduje się -> tutaj <- [ Dodano: 2010-02-24, 21:50 ]
meegrena,
tak - jeśli masz taką możliwość - weź urlop i jedź. Przede wszystkim po to by pomóc tacie, wygląda mi na to bowiem, że on w tej chwili bardzo pomocy potrzebuje!
Prawdopodobnie wbrew pozorom najwięcej cierpienia sprawia mu teraz niestabilność psychiczna i depresja -
trzeba by tylko sprawdzić z czego to wynika; na pewno, będąc na miejscu, dasz radę zorganizować pobranie tacie krwi w domu (np. prosząc o to pielęgniarkę z hospicjum), w najgorszym wypadku - gdyby nie dało rady pobrać krwi - trzeba by zrobić badanie ogólne moczu. To co opisujesz bowiem może odpowiadać hiperkalcemii nowotworowej, która powoduje m.innymi zaburzenia psychiczne, zachęcam Cię byś zerknęła tutaj: -> Hiperkalcemia a kontrola objawów w zaawansowanej chorobie nowotworowej <-
Jeśli poziom wapnia nie będzie wskazywał na hiperkalcemię, trzeba by było postarać się o pomoc psychiatry (oczywiście z wizytą domową, niekoniecznie zdradzając tacie jakiej specjalizacji to lekarz). Ostatecznie można też poprosić o przepisanie leków p/depresyjnych lekarza z hospicjum lub wręcz rodzinnego. Tylko to jest rozwiązanie "B" - sprawa "A" to sprawdzenie czy to nie hiperkalcemia.
On się strasznie męczy...
Pomóż mu ..
Witam, krew zbadana, poziom wapnia nieco PONIŻEJ normy - 7,5 mg/dl.
Nastrój obecnie jakby trochę lepszy. Zapomniałam dodać, że od kilku dni utrzymuje się podwyższona temperatura około 37,6 - 37,8. Wczoraj pielęgniarka z hospicjum obejrzała jame ustną i mamy grzybicę Tata płucze usta nystatyną, jest troszke lepiej.
Aneta
Dobrze, że u niego jesteś
I dobrze, że to nie hiperkalcemia bo trudno z nią walczyć i jest b.uciążliwa dla chorego.
Postaraj się o leki antydepresyjne dla taty.. Wg najnowszych badań (miałam przed oczyma tę publikację kilka dni temu, odszukam ją) aż ok. 80% chorych onkologicznie (w tym przede wszystkich tych z zaawansowaną chorobą nowotworową) cierpi na depresję, z czego ponad połowa na średnio lub bardzo nasiloną. Depresja wynika m.in. z nadprodukcji i wzmożonego wychwytu zwrotnego serotoniny (współczesne leki antydepresyjne hamują ten patologiczny proces i przywracają go do normy) - udowodniono, że nie tylko powoduje to zaburzenia psychiczne i -najbardziej uciążliwy dla chorego - tzw. 'ból istnienia' i napady lęku, ale i wzmaga ból fizyczny. U chorych na zaawansowaną chorobę nowotworową włącza się leczenie p/depresyjne również w celu osiągnięcia lepszego efektu p/bólowego (oczywiście pod tym kątem patrząc - jako lek skojarzony z właściwym leczeniem p/bólowym).
Bardzo polecam.
Byłam świadkiem włączenia u chorej na raka płuca leczenia p/depresyjnego (na nieco ponad 3 tyg. przed jej śmiercią). Gdy włączano leczenie była wystraszona, często zamknięta w sobie, sporo płakała, bywała agresywna w obyciu wobec najbliższych.
Po kilku dniach leczenia zaczęła z nami rozmawiać, o wszystkim, o śmierci również. W sposób spokojny, zdystansowany. Z tego okresu pamiętam też chwile, których nie zapomnę nigdy - wspominała, uśmiechała się, nawet żartowała. Powiedziała mi wtedy, że zawsze bardzo chciała bym została jej synową A tak w ogóle to chciałaby mieć taką córkę jak ja.. (miała syna - jedynaka). Jak tu nie pamiętać tych chwil...
Myślę, że gdyby nie leczenie p/depresyjne - nie doszłoby do tych rozmów.
Nie wiem do końca w jakim stanie jest tata, ale -prócz zlikwidowania najbardziej dokuczliwych dolegliwości (typu właśnie grzybica jamy ustnej na przykład) i dobrze ustawionego leczenia p/bólowego - leczenie p/depresyjne może mu tylko pomóc (nie zaszkodzi na pewno).
'Mojej' chorej leki przepisała pani dr z hospicjum, w trakcie wizyty domowej.
ściskam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum