monika30 dzieki za wsparcie, to wiele dla mnie znaczy. Mam nadzieje ze dotrę do Rzeszowa planowo w środe 19 maja, bo na razie duzo lotów jest odwołanych z powodu pyłu wulkanicznego. Mam pytanie, może ktoś bedzie w stanie mi odpowiedzieć odnośnie tego przerzutu na wątrobie, czy da się coś z tym zrobić w obecnym stanie fizycznym taty? Są jakies leki, które zatrzymają rozwój guza? I nie wiem czy to ma związek z wątrobą, ale jakis miesiąc temu tacie porobiły sie na nogach, powyżej kostki takie jakby wylewy, ciemne jakby siniaki, od tamtego czasu tata mówił ze go troche bolą nogi jak pochodzi sobie. Lekarz powiedział ze to są skutki uboczne po chemioterapii, ze żyły są teraz słabe i dlatego sie robią takie wylewy? Czy miał rację? Wczoraj siostra odwiedziła tate, troche pożartowali i tata sie troche rozchmurzył i rozluźnił. Dostaje jakis lek w zastrzyku na rozszerzenie w mózgu, co sprawia ze teraz w miare normalnie kontaktuje sie, chociaz chwilami zapomina co wczesniej mówił. Nadal ma lewą ręke troche niewładną, ciekawa jestem czy delikatne jej ćwiczenie cos by pomogło?
tak tak ja juz jestem w Polsce, od srody, z tatą jak na razie widziałam się dwa razy, nie wiem jak tata wyglądał tydzien temu, ale wszyscy mówią ze jest poprawa, bo lepiej mówi i sam jest w stanie się przejsc do toalety. Wczesniej jak z nim rozmawialam przez telefon to mowił bardzo powoli i jakby sie na chwile zapominał, teraz normalnie rozmawia i nawet troche pożartuje, niestety nadal jest słaby i chcialby zemu mu wrócila jako taka sprawnosc lewej ręki, bo chwilami jak ją podniesie to opada bezwładnie. Te wylewy na nogach juz prawie znikneły, byc moze to zasluga tych sterydów, no i zastrzyk zmniejszyjący obrzeg w mózgu robi swoje, bo jest wyraźnie lepiej. Nie wiem co bedzie z tą wątrobą, z tego co wyczytałam w wynikach z usg to są trzy guzy dosc duze po 5cm, na razie chyba tata dostaje tabletki p/bólowe bo mówi ze go nie boli. Tak strasznie mi go szkoda, żalił sie ze przeciez jeszcze w poprzednią niedziele przed wylądowaniem na pogotowiu, super sie czuł, jeździł autem i nic nie wskazywalo na nadchodzące pogorszenie. Lekarka mamie powiedziała ze to sie moglo stac w każdej chwili, bo to przeciez ucisk w mózgu. Nie wiem kiedy go wypisza do domu, na razie lekarz powiedział ze go trochę "podciągną" i jak bedzie lepiej z ręką to pójdzie do domu. Ale nie mam jak to bedzie, same nie mamy pojecia jak sie nim opiekowac, w razie pogorszenia co robic. Tak strasznie bym chciala zeby byl z nami jeszcze przynajmniej rok, dwa...
Opiekujcie się tatą tak jak najlepiej potraficie, lekarze na pewno Wam pomogą i mam nadzieje ze czas będzie waszym sprzymierzeńcem.A jak tata będzie już w domu to zobaczysz, będziecie wiedziały co zrobić i jak postąpić aby mu pomóc.Man nadzieje że tata da rade i wróci z Wami do domu. Pozdrawiam Was i mocno ściskam.
Witam.
Czy załatwiliście tacie hospicjum domowe?Tam są specjaliści którzy wiedzą jak pomóc. Lekarz i pielęgniarki przyjeżdżają do domu.Naprawdę warto.Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki
lemonnka, witaj
tak mi strasznie przykro
widze ze jestes z Rzeszowa
ja tez
moj Tato tez ma raka płuc
podobnie jak u Ciebie z przerzutem do mózgu :(
tyle ze my dowiedzielismy sie najpierw o guzie w mozgu a potem ta droga doszli lekarze do tego ze jest to przerzut z płuc :(
trzymaj sie jakos
wiem jak Ci strasznie ciezko
zycze Wam duzo siły do walki o jak najdłuzsze zycie Taty
ja wlasnie walcze zeby moj Tato został dziadkiem...
MaFi hospicjum domowego jeszcze nie załatwilismy, mamy dopiero rozmawiac z lekarzem, jak on to widzi i kiedy ewentualnie by wypisali tate. Wiem ze napewno tata bedzie sie lepiej czuł w domu, we własnym pokoju i łożku, tylko troche nas to przeraża bo nie bardzo wiemy z mamą jak to pogodzic, mama chodzi do pracy, ja jestem w PL na razie do 20 czerwca, ale oczywiscie w razie potrzeby przedłuze pobyt, zeby byc w domu. Tylko ze w miedzy czasie musze sie zajmowac moim małym urwisem (niecale 2 latka) i nie wiem czy dam rade poswiecic tacie dostateczna ilosc czasu. Czytałam ze pielegniarki przychodza, ale pewnie jakies dwa razy w tyg, w sumie to tez spora pomoc.
momika dzieki za slowa otuchy, Tobie równiez zycze siły w walce z ta okropna choroba, skoro jestes tez z Rzeszowa to mozemy pogadac czasem na gg, mój nr 5695085
Dzisiaj tata gorzej sie czuje, chyba dopadł go jakis wirus, jest strasznie słaby, ma problemy z oddychaniem, chyba na oskrzelach zalega mu wydzielina, bo tak świszczy mu przy oddychaniu. Puchną mu stopy i lewa ręka, wczesniej brał leki, po ktorych oddawał mocz bardzo czesto, teraz chyba nie dostaje i woda sie zatrzymuje w organizmie. Jeszcze kilka dni temu byl w stanie samodzielnie przejsc do toalety, ale od wczoraj nie daje rady, dzis rano podobno sie przewrócił, pielegniarka załozyła mu pampersa, ale on nadal upiera sie ze nie chce korzystac z kaczki ani pieluchy. Nie wiem co robic, juz sie z mama zastanawiałysmy zeby go wziac do domu za pare dni, załatwic łozko szpitalne do domu, ale tata teraz jest w duzo gorszym stanie. Tata tak bardzo chce życ i caly czas mowi ze bedzie dobrze, ale nie jest :(
Decyzja zabraniu Taty do domu należy do Was. Znacie najlepiej sytuację, stan Taty i swoje możliwości więc nie będę nic doradzać.Trzymam kciuki o poprawę. Tobie życzę mnóstwo siły. Pozdrawiam
Mój tato pojechał do szpitala bo miał kłopoty z moczem po prostu go nie było. Spuchły mu nogi , rece a tak wogóle to chyba cały był opuchnięty a brzuch wyglądał okropnie, duży jak balon.Lekarz powiedział że wysiadły nerki. Byliśmy przerażeni tym widokiem bo tata bardzo się męczył.Po dwóch dniach jakimś cudem udało się przywrócić pracę nerek ale jak to nam powiedziano może ostatni raz. Kochana nie wiem jak mam Ci to powiedzieć ale proszę bądźcie przy tacie cały czas bo to rzeczywiście może być końcowy etap choroby. Mój tao wyrzucał tlen z nosa, nie chciał jeśc wypluwał wszystko i bardzo się wyciszył co nas dziwiło i nawet kaszel był mniejszy. Trzymajcie się kochani.
ciezko mi sie z tym pogodzic ze to juz moze byc koncowy etap choroby, tata ciagle ma nadzieje ze z tego wyjdzie, serce sie kraje patrzec na niego w takim stanie, a jeszcze niedawno sam jezdzil autem. Za chwile sie wybieram do niego, mama zostanie z wnusiem. Dziekuje za wasze odpowiedzi, dam znac co i jak z tata.
Bylam u taty, jest strasznie słaby, juz nie daje rady sie sam podniesc, byl bardzo senny, wiec mu powiedzialam zeby sobie uciał drzemke, a ja posiedze przy nim. Rozmasowałam mu troche stopy, bo puchną okropnie, i tak siedziałam przy nim, trzymałam za ręke, a on co chwile mi ja sciskał jakby chcial sie upewnic ze jestem. Biedy sie troche zapomina, kilka razy pytal kiedy przyjdzie mama, pytał o wnusia, mowił ze tak bardzo chcialby byc w domu i go przytulić. Jutro bedziemy sie starac zalatwic to łózko zeby chyba jednak wziąc go do domu. Po wyjsciu od taty, chyba puscily mi nerwy bo rozryczalam sie jak bóbr, patrzac na niego jak śpi, nie moglam uwierzyc ze tak pelny zycia czlowiek tak szybko gaśnie w oczach. I ciągle powtarza ze bedzie dobrze, chyba do konca nie zdaje sobie sprawy jak jest z nim źle. Mój kochany tatuś, nie wyobrażam sobie że go może zabraknąc, ma dopiero 54lata...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum