Kochana Dronko, chcę żebyś wiedziała, że jestem, wspieram modlitwą, bo tylko tyle mogę. Zerkam tu codziennie, jaka sytuacja u Was. Stan Taty poważny, choroba postępuje, ale walka trwa i niech każdy dzień, minuta, chwila będzie Waszym małym zwycięstwem. Ściskam Was mocno!
Też Dronko jestem sercem i myślami z Wami. To nic, że leki go ogłupiają/oszałamiają to chyba lepsze niż świadome cierpienie i myśli o odchodzeniu. Przykro się słucha, że najbliższa osoba mówi, że chce żyć a my nic nie możemy zrobić, same łzy cisną się do oczu a serce pęka.
Trzymajcie się i cieszcie każdym wspólnym dniem, każdą wspólną chwilą.
Nie wiem, czy jestem taka dobra, nie wiem, czy nie powinnam być przy tacie non stop, ale on nie chce tego. Wyrzuca mnie do domu. Wyrzuca mamę. A serce... Pękło już dawno, a teraz pękają wszystkie kawałki, w proch się rozsypuję. A mój tata się rozchodził, kupiłam mu wczoraj lody (cztery rodzaje, bo nie wiedziałam na co go najdzie smak) i dziś nie wytrzymał i sam dzielnie pomaszerował do lodówki, znalazł, skonsumował. Wkurza go to, że nie widzi, walczy z tym brakiem samodzielności, które odebrał mu zły wzrok przede wszystkim. Dziś mnie ochrzanił, że jedzenie ma w woreczkach w lodówce, a nie w pojemniku (pojechałam i wykonałam polecenie:), złości się o byle co, ale to chyba te sterydy. Zgrałam mu dwie mp3 (jak ładuje jedną, słucha drugiej). Załadował (oczywiście samodzielnie) dwa czopki, GAZDO - DZIĘKI ZA TEN BISACODYL, przestał się dusić, na sobotę umówił się z księdzem na ostatnie namaszczenie... PPpfff...
Tata nie ma duszności, lekarze wyprowadzili go z tego niemożliwie. Psioczy na tlen, że nic nie daje i go nie chce, ale też nie ma takiej potrzeby. Znalazł sposób na tabletki - kładzie na łyżce i je z tym swoim daniem (jogurtem waniliowym wymieszanym ze śmietaną 30%).
Cieszy się, że trafił do hospicjum, które staram się i tak nazywać szpitalem, powiedział, ze mu bardzo pomagają (oczywiście psioczy na pielęgniarki, ze nie przychodzą, kiedy wciskają te guziki). Generalnie chodzi przy pomocy chodzika, sam je, ma apetyt i chęć do życia. I to jest najtrudniejsze.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
A mój tata się rozchodził,
-i sam dzielnie pomaszerował do lodówki, znalazł, skonsumował.
-Dziś mnie ochrzanił, że jedzenie ma w woreczkach
-Zgrałam mu dwie mp3, słucha
-przestał się dusić
-Tata nie ma duszności
-Znalazł sposób na tabletki
-Cieszy się, że trafił do hospicjum
-chodzi przy pomocy chodzika
-sam je, ma apetyt
Wypisałam Wasze wielkie plusy w tej chorobie, żebyś je pielęgnowała, cieszcie się tymi lepszymi chwilami, to na obecny czas jest bardzo dużo, wiemy że zmierza to wszystko w złym kierunku ale teraz jest dobrze lub w miarę dobrze i czerpcie z tych chwil radość, bo szczęście taty w tym trudnym okresie jest najważniejsze i każdy lepszy dzień a nie wiadomo ile takich dni jeszcze będzie, oby jak najwięcej.
Jestem chora - krtań, gardło, kaszel - klasyka we wrześniu. Nie odwiedzam taty już drugi dzień, za to mama siedzi prawie cały dzień. Jest mi więc podwójnie smutno. Tata cały wczorajszy dzień przespał (ja dzisiejszy), zmartwił nas, za to dziś znowu odrobinę lepiej. nie umiał odkrztusić, dostał tabletkę, przeszło po chwili. Nie wiem co za specyfiki mają w tym HS, ale naprawdę tacie pomagają, co sam przyznaje. Dostaje kroplówki, tabletki, jedzenie dajemy swoje (picie-rzadki kompot - lepiej przepływa przez zwężone gardło, miksowane zupy z dobrej jakości mięsem, lody, mieszanki jogurtowo-śmietanowe). Dziś przywiozłam tacie desery z bitej śmietany z najlepszej cukierni w Gliwicach. Mama kąpie tatę pod prysznicem, ale ciągle mu zimno, może grzejnik mu zawiozę? Choćby do kąpieli.
W HS spotkałam młodego mężczyznę, który siedzi tam od 8.miesięcy - przeraziło mnie to. Chłopiec ma odleżyny, może macie coś sprawdzonego? Tatę wspieramy tym: http://www.apo-discounter...an-p-58795.html
Może i na odleżyny ny pomogło?
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dronko oni tam w HS mają pewnie to co najlepsze. Pamietasza jakiś czas temu moja mama miała problem z odleżynami. Bardzo dobra jest ta maść biofine. Ale dostałam też w sloiczku maść z HS.
D bałam o te mamy odleżyny a one i tak szły wlasnym torem. Od tygodnia mama jest w pampersie, do tego te częste wypróżnienia a po odlezynach zostały tylko ciemniejsze miejsca na skórze. Nawet to pokazuje , że w tej chorobie na nic nie mamy wpływu.
Siedzę tu codziennie wieczorem, bo cały dzień biegam (praca, dzieci, hospicjum). Z tatą źle. Każdy łyk jedzenia/picia wywołuje duszności, w przełyku aż bulgocze, wszystko się cofa. Do tego tata dostaje leki częściowo w postaci tabletek (kładzie je na łyżkę i zjada z tym jedzeniem). Jest bardzo nerwowy, niespokojny, bywa nieprzyjemny. Mama dziś skapitulowała, wyszła do domu wcześniej, bo powiedziała, że inaczej by tam siedziała i wyła, bo on nie jest sobą, bo cierpi tak, ze nie można na to patrzeć. Pokonuje nas bezsilność. Tata przechodzi po prostu męczarnie. Paznokcie taty raz sine, raz różowe, guz rozrasta się bardzo, cała prawa strona szyi jest aż granatowa aż po obojczyk. O moich emocjach pisać nie będę, bo nie umiem. Bo chciałabym ich nie czuć.
[ Dodano: 2015-10-02, 21:42 ]
Na te duszności tata dostaje głównie sevredol 20 mg. Plastry odstawione. Tlen nie pomaga. Dziś miał inhalacje z soli fizjologicznej. (?!) Co jeszcze można mu podać, choćby przed posiłkami, żeby mógł parę łyków zrobić bez duszności? To konanie jest nie do wytrzymania.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dronka,
A jaką Tata ma saturację? Chodzi mi o to, czy duszność jest subiektywnym odczuciem (=saturacja jest prawidłowa, dałabym leki uspokajające z grupy benzodiazepin, np. Lorafen) czy obiektywnym (=saturacja obniżona i wtedy można spróbować inhalacje z lekó rozszerzających oskrzela, np. z Berodualu).
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Przepraszam, może moja rada będzie "jak kulą w płot", bo nie jestem lekarzem, ale mój Tato w ostatnim stadium na duszności dostawał duże dawki morfiny. I faktycznie Jemu to pomagało.
Bardzo mi przykro, że tak się dzieje, że Twój Tato cierpi.
Proszę, zadbajcie też z Mamą o Siebie nawzajem - Ty o Mamę, a Mama o Ciebie. Bardzo ważne jest, aby w tym strasznym okresie również Bliscy Chorego mieli dobrą i troskliwą opiekę.
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum