Dzień Dobry. Byłam wczoraj na konsultacji u ordynatora kliniki w której leczy się Mama. Według Jego oceny mamy progresję na granicy stabilizacji. Powiedział, że widzi dwie opcje. Zmiana hormonoterapii i za dwa miesiące tk. Jeżeli potwierdzi się progresja to włączenie chemii. Druga opcja to włączenie chemii odrazu - gembacytlina we wlewach krótkich co tydzień tak długo jak się da tzn. tak długo jak jest odpowiedź na leczenie, o ile jest odpowiedź. Lekarz twierdził, żę skoro Mama jednak zareagowała na hormonoterapie i nie ma objawów klinicznych progresji to warto zmianę hormonoterapii rozważyć i przyjąć opcję wyczekiwania przez 2 miesiące, choć pewnie chemia byłaby bardziej aktywna. Jutro mamy wizytę u lekarza prowadzącego, na której ma pojawić się ordynator i trzeba będzie podjąć decyzję. Nie wiem co robić, może ktoś może coś doradzić. Dziękuję.
Kasia3341,
Tak, jak pisałam w poprzednim poście - brak 100% progresji klinicznej może być szansą na łagodniejsze postępowanie. Oczywiście to Mama musi czuć się ok z podjętą decyzją, trudno tak wprost cokolwiek doradzić. Ale skoro jej samopoczucie jest naprawdę niezłe to może warto je takim jeszcze trochę pozostawić?
Missy jak zawsze bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź.
Jesteśmy już po wizycie u lekarza prowadzącego Mamy. Decyzja co do dalszego postępowania to zmiana hormonoterapii, 25 stycznia TK i w zależności od wyniku dalsza hormonoterapia bądź II rzut chemioterapii. Mama trochę się uspokoiła, choć jak sama mówi nie da się o tym nie myśleć. Ja już na nic się nie nastawiam, poprostu nie pozostaje nic więcej niż czekanie i obserwacja czy nic się złego nie dzieje. Na szczęście, Mama dobrze się czuje, nic Ją nie boli, funkcjonuje normalnie, choć szybciej się męczy. Dzielna jest bardzo. Myślę, że choroba Rodziców to dla dziecka jeden z najważniejszych egzaminów z życiu. Mam nadzieję, że go zdam.
Dzięń Dobry. Jak zawsze proszę o radę. Mama zaczyna się skarżyć na zaparcia, wczoraj po oddaniu stolca zauważyła krew (tzn. na końcu pojawił się luźny stolec z zauważalną krwią). Czy to efekt zaparć, podrażnienia odbytu, czy mam się już martwić, że to rozwój choroby. Narazie był to jednorazowy incydent, dziś rano stolec był normalny bez krwi. Dziękuję.
Czy to efekt zaparć, podrażnienia odbytu, czy mam się już martwić, że to rozwój choroby.
Trudno na to odpowiedzieć. Jeżeli są zaparcia może się zdarzyć krew, mogło pęknąć jakieś naczynko ale trzeba to obserwować bo krew nie powinna się pojawiać i zawsze budzi podejrzenie, chyba że mama ma hemoroidy to też mogło się zdarzyć krwawienie. Jeśli się to powtórzy to na pewno trzeba przebadać, wtedy kolonoskopia byłaby wskazana.
Marzena 66 dziękuję.
Missy, Mama nie przyjmuje żadnych leków przeciwbólowych, bo narazie nie ma takiej potrzeby. Suplementuje wapno z Wit B3 raz na cztery dni, ze względu na XGeva, no i hormony Lametta. Zaparcia pojawiły się własnie po zmianie hormonoterapii.
Kochani, wiem, że to nie jest dobre miejsce, ale proszę o myśli i dobrą energię. Jutro Mama ma TK. Samopoczucie Mamy nadal dobre, żadne uciążliwe dolegliwości bólowe nie pojawiły się na szczęście. Czasami są gorsze dni, jest słabsza, bardziej zmęczona, pobolewają nogi, ale mówi też, że tak jakby, duszności się zmniejszyły i trochę Jej łatwiej. Wybrała się nawet na dalszą wyprawę do siostry swojej i dała radę.
Wiem, że to nic nie znaczy, strasznie się boję i Ona też.
Pozdrawiam i ślę swoje dobre myśli dla Wszystkich. Kasia
Dzień Dobry.
Niestety nie mamy dobrych wyników. Nastąpiło dalsze powiększenie guzków w płucach i tkance brzusznej i pojawił się guzek w kroczu opisany ze znakiem zapytania, do tej pory nie opisywany. Mama 9 lutego ma się wstawić do szpitala i rozpocznie II rzut chemioterapii. Mama ma taką straszną nadzieję, że jeszcze jest szansa, że choroba się zatrzyma, a mi serce pęka. Wygląda na zdrową kobietę, a w środku choroba już wyrwała się z pod kontroli. Tak trudno to wszystko zrozumieć i pogodzić się z tym.
Pozdrawiam i życzę wszystkim dużo siły. Kasia
Kasiu3341,
Siły bardzo dużo Ci życzę, wiem jakie to trudne - mierzyć się z czymś nie do ogarnięcia...
Oby chemia zadziałała sensownie i nie wymęczyła zbytnio Mamy.
Po prostu się trzymaj, jakoś. Pozdrawiam, m.
Kasia3341,
Czyli jest niestety progresja. Bardzo współczuję i wiem, że nie tak miało być.
Życzę, żeby kolejna chemia choć zatrzymała postęp choroby a najlepiej nastąpił choć częściowy regres ale sama wiesz jak trudno z tą chorobą zwyciężyć.
Na razie nie odbieraj mamie nadziei, musisz mobilizować do walki.
Missy, Marzena66, pewnie już wiele osób Wam to mówiło, ale Wasze słowa i takie ludzkie podejście są nieocenione. Bardzo dziękuję. Napiszę o dalszych planach leczenia jak Mama już będzie w szpitalu i będziemy wiedziały cos więcej.
Wczoraj sobie popłakałam, ale wiem, że będę dla Mamy ostoją, kiedyś Ona dla mnie , teraz ja dla Niej ...
Pozdrawiam. K.
Płacz to jakaś forma wyrzucenia z siebie złych emocji, jeśli choć na chwilę pomoże to płacz, krzycz, wyrzuć z siebie ten ból, większość z nas to robiła/robi ale niech mama tego nie widzi, teraz Ty jesteś Jej siłą, od Ciebie będzie ją czerpała i obserwowała dokładnie czy czegoś złego w oczach nie wyczyta.
Kasia3341 napisał/a:
ale wiem, że będę dla Mamy ostoją, kiedyś Ona dla mnie , teraz ja dla Niej .
Taka rola dzieci, tylko nas rodzice prowadzili do szczęśliwej dorosłości, chronili przed cierpieniem, porażkami a my mamy tą niewdzięczna rolę przeprowadzenia Ich na druga stronę
Czekamy Kasiu na dalsze informacje i trzymaj się dziewczyno bo tych smutnych dni będzie na pewno sporo
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum