Witam niedzielnie
Wydawać by się mogło, że usiąść do klawiatury i wysmażyć fajny zabawny tekst, to ... nic trudnego.
I to w zasadzie jest prawda, napisać byle co nie jest sztuką, ale ze względu na specyfikę tego forum, trudno dziś jest mi napisać, że choć ledwo poruszam się po domu, jest wszystko ok i jutro będzie jeszcze lepiej, wiem, że niektórzy oczekują takich właśnie wiadomości, zarówno z czystej życzliwości jak i dlatego, taka jest rutyna, i normalne zwyczaje naszego forum...
Na początku tygodnia miałem małe załamanie sił, później przyszło chwilowe wzmocnienie i dopiero realny spadek możliwości.
Pierwszy raz w życiu powiedziałem że mam dość, że chcę aby to wreszcie się skończyło, miałem autentycznie dosyć.
Zawsze mówiłem, że chcę żyć do momentu, kiedy będę w pełni władał swoimi zmysłami, swoimi potrzebami fizjologicznymi, kiedy będę decydował o sobie ... zapomniałem tylko dodać, że będę miał na to siły fizyczne, dziś wyjście do łazienki to już jest wyprawa, jeszcze nie mam chodzika, ale jeśli dalej tak będzie to niestety ale będę musiał go sobie załatwić, bo utrzymanie się na nogach staje się z każdą chwilą trudniejsze...
Mam juto rozpocząć rehabilitację... nie sądzę abym mógł zrobić coś samodzielnie, zwykłe napinanie pośladków, zarówno na stojąco jak i siedząco, to żałosne próby pokazania, że mam wolę, że chcę, a efektów nie widać.
Nigdy nie bawiłem się w proroka, ale zaczynam zmieniać trochę barwy swojego widzenia, mogę odejść każdego dnia, i nikt i nic nie spowoduję, że ktoś się z tym nie zgadza, że ma inne zamierzenia i plany, pewnych rzeczy nikt i nic nie zmieni.
Nie wiem jak moja obecna sytuacja psychiczna wpłynie na moje losy, na ile została osłabiona linia obrony, będzie to co ma być, ale...musimy się liczyć z faktem, że moje wpisy przestaną się pojawiać na forum, nie wiem czy którekolwiek z dzieci będzie chciało napisać o tym oficjalnie, ale wiem, że dotrzecie do informacji, że naprawdę zakończyłem oficjalną misję na planecie ziemia.
Liczę na Wasze pełne zrozumienie i wsparcie, nikt nie zawraca rzeki widłami, więc opinie, ze jest to chwilowy spadek formy zrozumiem, ja też tak to widzę, ale fakty pozostaną faktami, bez względu na to w jaką ubierzemy je formę czy słowa.I bez względu na to co przyniesie kolejny dzień...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie