Wiec zapytalam sie kolegi prawnika od prawa rodzinnego i spadkowego ( oczywiscie tez poprosil o wglad do aktu ) ale z krottekiego mojego opisu syt: Stwierdzil :
Jeżeli przyjął darowiznę w trakcie trwania małżeństwa od swojej matki to jest ona zaliczana do jego majątku osobistego chyba że w akcie notarialnym wpisano oboje małżonków. Jeżeli jest to w jego majątku osobistym to darowizna ta nie stanowi spadku po matce i dziecko nie dziedziczy.
art. 32 pkt 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego
Ja sie specjalizuje tylko i wylacznie w miedzynarodowym prawie pracy, ale mam akurat trcohe kontaktow, wiec sluze pomoca
P.s ytez jestem ateistka
Trzymaj sie kochana , jak masz pytania - wal smialo , kolega sluzy pomoca
Soju,
To może tata - "zagorzały" katolik, wręcz fanatyk (choć serce podłe) ma do Ciebie żal, że nie poszłaś "jego drogą", że wybrałaś ateizm? Może córka ateistka to plama na jego honorze??? i dlatego Cię "zwalcza"
Fanatyzm religijny bywa straszny...
PS. Niestety, znam też kilka osób biegających do I ławki w kościele, nie opuszczających żadnego świeta, nabożeństwa, żadnej okazji, udzielających się w kościele w każdym możliwym rodzaju i uważających się za wzór cnót wszelakich, którzy są ludźmi podlymi i zło czyniącymi...
tak to już jest, że czasem "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą"...
dużo w tym prawdy...bo Boga nosi się w sercu a nie na pokaz...
Soju, księdza trza tacie, nie Tobie, myślę, że masz wręcz coś w rodzaju "roszczenia", a tak bardziej poważnie, może należałoby zawiadomić Policję o tym zachowaniu ojca ( znęcanie psychiczne ? ), ale czy mąż Cię poprze ? Są też przepisy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie ( nie pamiętam "na już" ich treści oraz prawo cywilne - naruszenie dóbr osobistych.
Moi Drodzy..... może wyskoczę jak Filip z konopi, ale............ przeczytałam ten wątek dziś rano i cąły dzień o tym myśle,
przyszła mi do głowy taka myśl:
A może to nie jest po prostu biologiczny ojciec Soi? Z całym szacunkiem do mamy soi(Panie świeć nad jej duszą). Bo jak wytłumaczyć taki brak uczuć??? W dodatku babka taka sama wredna. Musi im coś leżeć na wątrobie. Szczerze Ci Soju współczuję.... ja też mam teraz problem, ale On minie.... a Twój nieprędko ....
Wiem, wiem......... za dużo filmów się naoglądałam
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
A może to nie jest po prostu biologiczny ojciec Soi? Z całym szacunkiem do mamy soi(Panie świeć nad jej duszą). Bo jak wytłumaczyć taki brak uczuć??? W
maka, to samo chodziło mi od kilku dni ( od napisania postu w tym wątku, pisałam i odrzucałam to od siebie i kasowałam..w tej chwili właśnie weszłam by napisać podpowiedź ..a właściwie poradzić soi by zapytała OJCA wprost o powód tej nienawiści do niej, bo przecież wnuczkę lubi lub nawet kocha, żonę też kochał, z zięciem jest na stopie przyjacielskiej.
Soja, zapytaj go o powód takiego traktowania, zapytaj czy łączą Was więzi krwi, czy tylko nazwisko.
Wybacz mój tok myślenia, czy też rozumowania, ale ja nie znajduję innego wyjaśnienia.
Co innego gdyby i do Twojej mamy czy Twojej córki, czy też do innych kobiet a i mężczyzn (zięć) też tak się odnosił no to powiedziałabym o nim, że to "człowiek chory z nienawiści, lub z urojenia.
Wybacz, mi to co napisałam...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
No mi to też przeszło przez myśl, tym bardziej, że moja znajoma miała podobną sytuację.
Ojczym po smierci Jej mamy dał jej strasznie do wiwatu - ale pisałam już o tym w tym wątku...
No mi to też przeszło przez myśl, tym bardziej, że moja znajoma miała podobną sytuację.
Ojczym po smierci Jej mamy dał jej strasznie do wiwatu - ale pisałam już o tym w tym wątku...
tak, ale u nich było to wiadome
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
Zgadza się. Ale też pisząc o tym pomyślałam, że może byc i taka sytuacja u Soji tylko Ona o tym nie wie. Głupio mi było pisać o tym, bo to bardzo delikatna kwestia...
Zgadza się. Ale też pisząc o tym pomyślałam, że może byc i taka sytuacja u Soji tylko Ona o tym nie wie. Głupio mi było pisać o tym, bo to bardzo delikatna kwestia...
dokladnie, dlatego u mnie post ubarwiony jest filipem z konopi i modą na sukces
[ Dodano: 2012-01-06, 19:54 ]
A moze znajdzie się prawdziwy tata i soja będzie szczęśliwa?
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
Zdarza się,że małżeństwa adoptują dzieci.Fakt może nasze sugestie są bez znaczenia,jednak w życiu wszystko jest możliwe.Myślę,że najważniejsze,aby soja mogła żyć w spokoju.Nie dopuszczalne jest wydzieranie się na matkę,znaczy się soje w obecności jej córki.Jednak myślę,że może lepiej ,aby mąż soi nie angażował się w konflikt.Przynajmniej nie agresywnie.Niekiedy po dobroci -jeśli Ojciec soi chce zięcia słuchać-prędzej można coś pozytywnego uzyskać.Wyjątek to rękoczyny.Generalnie trudno coś mądrego doradzać,jak nie widzi się całej sytuacji.Czy jest w rodzinie soi lub w gronie ich znajomych,ktos kto ma poważanie u ojca soi,potrafi być bezstronnie sprawiedliwy i być mediatorem?
W mojej rodzinie to zadziałało.
Ten wątek z adopcją, uwierzcie mi - już wiele razy o nim myślałam . Ale po pierwsze pytałam mamę o to i stanowczo zaprzeczyła . Po drugie wypytywałam resztę rodziny i znajomych, ale każdy się z tego śmiał . Po trzecie jestem niestety podobna do ojca i to bardzo . Nawet sposób w jaki stawiamy kroki jest podobny . Nawet grupy krwi posprawdzałam i też się zgadza . To chyba raczej odpada . Co do mojego ateizmu, Katarzynko to napewno nie jest powód, bo zawsze chodziłam do kościoła i byłam katoliczką, a na ateizm przeszłam dopiero jakieś 3 lata temu . A ojciec żle mnie traktował od malenkości . Wczoraj wieczorem tatuś poleciał do spowiedzi . Dzisiaj mam spokój, bo chyba usiłuje nie zgrzeszyć i mnie grzecznie omija .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Rozumiem Soju,
Wybacz, że rozważamy takie delikatne i osobiste kwestie, ale widzę, że i Ciebie to swego czasu nurtowało i nie dawało spokoju, jeżeli posprawdzalaś wszelkie ewentualności...
Ciężko jest bowiem zrozumieć, że bez przyczny Ojciec wyżywa się na swojej jedynej córce...
hmm ciekawe czy "Tatulek" spowiada się ze tego jak podle Cię traktuje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum