Jako mężczyzna, powinienem trzymać stronę męża, który jak coś mówi to chyba wie co mówi...
Ale dziwnie uważam, że to Justyna ma rację w tej dyskusji powyżej...
Czyżby to znaczyło, że to co noszę w spodniach to jednak nie są jaja?
Witaj Soja
Nie obraź się,ale Twój mąż chyba nie bardzo wie co mówi.
Ty taka fajna osóbka a On z takim tekstem
Dla Ciebie,żebyś myślała o sobie z miłością
Pozdrawiam
Czyżby to znaczyło, że to co noszę w spodniach to jednak nie są jaja?
Drogi Romanie, normalnie nie wiem co mam powiedzieć . Myślę, że to jednak chyba ty masz jaja, a mężczyzna wyzywający swoją żonę raczej nie . A uwierzcie mi, że głupie babsko to jedno z milszych określeń jakimi mnie mój ślubny raczy na co dzień . No cóż - żeby jedni mieli lepiej, inni muszą mieć gorzej . Ale na szczęście mam was . I od was zawsze mogę liczyć na dobre słowo , bo jesteście kochani . Dziękuję
[ Dodano: 2012-04-30, 17:35 ]
A podobno miłość jest piękna
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Soju, trudno mnie się to czyta. :( Dlatego, że Ciebie to spotyka oraz że znam to
soja napisał/a:
A uwierzcie mi,
Niestety to nie jest tak, że ja muszę wierzyć, ja wiem to z autopsji ...z domu rodzinnego. Myślę, że z tego też względu ja nie wyszłam za mąż.
I teraz uczę się tego, co wydaje mi się, że powinnam się nauczyć dużo wcześniej. Czyli mieć poczucie własnej wartości (coś co jest pomiędzy zarozumiałością a służalczością).
Dziś na blogu, który zapodaje w swoim wątku przeczytałam, że ja też zasługuję na miłość, ale nie dlatego, że ja muszę na nią zapracować (tak jak mnie się wydaje), tyle, że ja jako ja zasługuję na miłość. Tego się uczę.
Jeśli chcesz poczytaj:
http://www.majewska-opielka.pl/i-zasluguje/
soja napisał/a:
jednak chyba ty masz jaja, a mężczyzna wyzywający swoją żonę raczej nie
Na pewno nie.
[ Dodano: 2012-04-30, 18:27 ]
tzn. na pewno Roman na ma rację, natomiast mężczyzna, który wyzywa swoją żonę na pewno nie ma jaj
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dziękuję Justyś za linka . Napewno poczytam . Wiesz, ciężko zbudować jakiekolwiek poczucie własnej wartości ,słuchając codziennie od dobrych paru lat, że jest się nic nie wartym i głupim . Skoro znasz to z autopsji to pewnie wiesz o czym mówię . Mam nadzieję, że taka sytuacja nie dotknęła bezpośrednio ciebie . Masz racje z małżeństwem - gdybym miała drugą szansę, na pewno nie popełniła bym tego błędu drugi raz . Ale wiadomo , człowiek młody, naiwny , wierzący we wszystkie dyrdymały typu : wielka miłość, wzajemny szacunek i takie tam . Dopiero rzeczywistość pokazuje jak to wygląda naprawdę . Może ja trafiłam na wyjątkowego skurczybyka, ale udało mu się skutecznie zabić moja wiarę w lepsze jutro, w miłość i w marzenia .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Kochana soju
Przykro mi to czytać ,że tak to wszystko u Ciebie wygląda.
Jesteś jeszcze bardzo młoda może trzeba pomyśleć o zmianach puki jest na to czas,a nie dawać się upokarzać?
Pomyśl nad tym
Pozdrawiam
mężczyzna, który wyzywa swoją żonę na pewno nie ma jaj
To prawda !
soja, ja Ciebie też rozumiem, bo i u mnie nie układa się najlepiej. Co prawda u mnie nie ma jeszcze wyzwisk ale myślę, że jestem mały krok od tego Smutne to ...
soja napisał/a:
udało mu się skutecznie zabić moja wiarę w lepsze jutro, w miłość i w marzenia .
Dokładnie to samo czuję
soja,
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
To prawda ciężko jest zbudować poczuciem własnej wartości jeśli przez dłuższy czas człowieka ktoś 'gnębi' (zwłaszcza, jeśli jest to osoba bliska i w jakiś sposób 'ważna'). Teraz u mnie ta sytuacja nie ma miejsca, ale zbudowanie poczucia (jako takiej) wartości (cały czas buduję) trwało kilka dobrych lat.
W czasie budowania poczucia własnej wartości musiałam zrobić wiwisekcję nad sobą. Z tego wiele się dowiedziałam o sobie, ale również o niektórych mechanizmach 'psychologicznych'. I jeśli ktoś nie potrafi uszanować drugiego człowieka, to nie potrafi również uszanować siebie. Poprzez brak szacunku dla swojej osoby przykrywa swoje (świadomie lub (często) nieświadome) swoje niedowartościowanie siebie.
Jeśli ktoś dowartościowuje sam siebie nie potrzebuje dowartościowania 'z zewnątrz'.
A szanowania siebie nie należy mylić z egoizmem, egocentryzmem, czy egotyzmem.
Koniec moich mądrości, obiecuję poprawę, nie mądrzyć się cudzych wątkach
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dziewczyny ,przepraszam ,że tak piszę ale dlaczego się z tym godzicie?
Pamiętajcie,że raz rzucone wyzwisko zostawia ślad na całe życie .
A Wasze życie jest dopiero na rozruchu.
Soju ty nic nie musisz,nie dźwigaj garba sama ,podziel się nim z fachowcem.
Pamiętaj im dłużej tym ciężej.
Czas to zmienić.
Amelio Ciebie też to dotyczy,nie pozwól na to by mężczyzna ,którego kochasz nie darzył Ciebie szacunkiem.
Pomyślcie o tym .
Mój mąż jest DDA . Pewnie wiele z was miało do czynienia z taką osobą . On robi dokładnie to co robił jego ojciec alkoholik, z tą różnicą, że jemu nie trzeba do tego alkoholu . Agamaz wiem, że ciężko ci zrozumieć moje postępowanie . Ja sama siebie czasem nie rozumiem . Myślę, że tylko osoba, która tkwi w takim toksycznym związku jest w stanie mnie zrozumieć . Ja po prostu kocham i nienawidzę . Ta ciągła burza mnie ubezwłasnowolniła . Nijak nie potrafię tego wytłumaczyć . To się ciągle dzieje, a ja ciągle w tym tkwię . Gdyby jakieś 10 lat temu, ktoś powiedział mi, że będę traktowana tak jak jestem to roześmiałabym mu się w twarz . Ja - taka niezależna, wolna, pani swojego losu, królowa życia, samodzielna do granic rozsądku . I co ? Z takiej wojowniczej , niezależnej dziewczyny stałam się zeszmaconą marionetką w cudzych rękach . Nie wiem gdzie tkwi klucz do tej chorej sytuacji , ale nigdy tego i siebie nie zrozumiem
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
soja
Dlatego tak jak napisałam wcześniej .Potrzebna Tobie pomoc" fachowca".
Nie takie pisanie na forum ,które wzmacnia ale inaczej.
Tu jest potrzebna istotna ,konkretna pomoc.
Posłuchaj mnie .Zgłoś się do psychologa.Na pewno Ci pomoże.
Sama wiesz ,że nie będzie lepiej.Powielanie wzorców wyniesionych z domu rodzinnego jest dobre .
Tylko nie w przypadku takim jak opisałaś.
Razem powinniście podjąć decyzję o leczeniu chcąc uratować Wasz związek.DDA jest jak narkoman,alkoholik.To jest choroba.
Przytulam Cię
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum