Tomeko życzę Wam dużo siły i szczęścia w tej wojnie!
Ja przegrałam. Za pózno znalazłam to forum. Byłam jak zbłąkany statek we mgle. No i się rozbiłam.
Z całego serca raz jeszcze życzę Wam WYGRANEJ:)
Beata
[ Dodano: 2012-02-16, 01:26 ]
Tomeko pamiętaj aby sprawdzić czy Żona podpisała oświadczenie, że Ty jesteś jej tzw. opikunem prawnym. Potem są same kłopoty.
tomeko, cudownie że żona zaczęła ruszać nóżkami - tak nie opisana jest ta mała radość przy takim wielkim nieszczęściu - nie zrozumie ten co tego nie doznał .... Trzymam kciuki aby Wam się udało "zwiać" z tego miejsca w którym teraz jesteście ....
Zapytam tak jak Finlandia, jaką operację będzie miała J. ??
Tomeko u nas przed każdym przyjęciem na Oddział kliniczny, czy szpitalny wypełnia się dokumenty, a wśród nich, dokument wskazujący, kogo mają informować o stanie zdrowia, kto ma odebrać dokumentację..i ... kogo powiadomić w razie.... ...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Przedwczoraj J. miała operację. Wchodziło w grę usunięcie co najmniej 2 dolnych płatów prawego płuca.
W rezultacie zostało usunięte całe prawe płuco razem z otaczającymi węzłami chłonnymi.
W poprzednich dniach, gdy pytałem J. o operację, to kręciła głową przecząco. Gdy jednak doszło do rozmowy z chirurgiem i do podjęcia decyzji, była jak zwykle odpowiedzialna i odważna i zgodziła się, a potem podpisała lewą ręką.
Nie wiem, czy J. w pełni zdaje sobie sprawę, jak rozpaczliwy jest taki zabieg, ale chyba przynajmniej się domyśla.
Wczoraj powiedziałem J., ze poprzedniego dnia miała operację. Zrobiła oczy wielkie jak spodeczki. Z niczego nie zdawała sobie sprawy! Nic ją nie boli. Nie ma póki co większych powikłań.
Bogu dzięki medycyna potrafi oszczędzić ludziom cierpień, nawet, jeśli nie potrafi uleczyć wszystkich chorób.
Dałem sobie spokój z dostępem do dokumentacji. Takie usiłowania personel szpitala odbiera jako wrogą postawę. "No przecież nie mają państwo chyba zastrzeżeń do tego, co robimy ?".
Dam sobie spokój dla dobra wzajemnych stosunków, przynajmniej na razie.
Do pracy lekarzy i pielęgniarek na oddziałach intensywnej terapii (gdzie już 7-my tydzień obraca się J.) nie mam niemal żadnych zastrzeżeń. Najczęściej wręcz uczucie podziwu. O tym, co mnie wkurza, napiszę może innym razem.
Dzisiaj nie zostałem wpuszczony do J. Z nią jest wszystko w porządku, ale inny pacjent na tej samej sali umierał i nie można było przeszkadzać rodzinie, która przyszła się z nim pożegnać.
Dziękuję za wszystkie życzliwe posty i pozdrawiam - tomeko
Wszystko co dobre się kiedyś kończy. J. zaczęła mieć bóle pooperacyjne.
Dziś leżała z wymęczoną twarzą i spoconym czołem i ściskała lewą ręką poręcz łóżka. Pokazywała na brzuch i w jakiś sposób zapytała mnie, jak on wygląda. Czy jest tam jakaś rana? Nie, rany są wewnątrz.
Poprosiłem najpierw pielęgniarki o coś przeciwbólowego dla J., a potem zagadnąłem w tej sprawie ordynatora. Nie ma sprawy, na oddziale intensywnej terapii kliniki chorób płuc, leków przeciwbólowych nie może brakować. Gdy przyjechałem drugi raz po kilku godzinach, J. leżała jakby w półśnie i nie cierpiała już tak bardzo. Trochę to jeszcze potrwa, zanim rany się wygoją.
To "dobre", dzięki czemu J. nie wiedziała, kiedy miała operację, to był fentanyl, cudowny lek znoszący uczucie bólu, a także i lęku. Ale nie można go brać bezkarnie, z wielu powodów, choćby dlatego, że pogarsza oddychanie.
Można powiedzieć, że to po prostu narkotyk, ale pozwala przeżyć pacjentom najcięższe operacje w spokoju i z godnością.
Teraz J. dostaje już inne leki i będzie się musiała trochę pomęczyć, a ja będę musiał patrzeć na to właściwie bezsilnie.
Czasem wydaje mi się, że w tym, jak obserwuję chorobę i cierpienie J., jest coś z okrutnego eksperymentu. Gdybym tylko mógł, przyjąłbym na siebie jej ból!
J. jest w kryzysie. Poprzedniej nocy doszło do nie całkiem jasnych komplikacji (zachłystowe zapalenie płuc?), w wyniku których przestały poprawnie działać kolejno pozostałe lewe płuco, serce i nerki. Wieczorem 28 lutego J. była uśpiona, oddychała za pomocą respiratora i była podłączona do sztucznej nerki.
Prawdopodobnie na skutek udaru mózgu J. ma problemy z przełykaniem i z odkrztuszaniem z oskrzeli, w wyniku czego stale istniało niebezpieczeństwo zachłyśnięcia.
Drogi Tomeko,
trzymam kciuki za Ciebie i Twoją Żonę... żeby kryzys minął, żebyście mogli się jeszcze sobą nacieszyć, żeby nastąpił w końcu przełom...
Myślami i sercem jestem z Wami.
Ściskam Cię serdecznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum