No niestety nic nie udało sie załatwic
Pojechaliśmy do pani doktor Dowgier dzisiaj do Damedu, oczywiście mogę potwierdzić opinie z netu jezeli chodzi o szacunek do człowieka. Ciepła, miła, wszystko wytłumaczyła, nie wzieła nawet grosza
ale niestety powiedziała ze ona sie nie zajmuje płucami
Powiedziała ze mamusia ma skierowanie do oddziału chorób rozrostowych i tam powinna sie zgłosić. Jak jej opowiedzielismy jak wygladała nasza wizyta na oddziale to aż nią zatrzęsło i powiedziała że juz dawno powinniśmy byc u ordynatora
W każdym badź razie dała numer telefonu do dr. Ułańskiej , bo u niej sie mama leczyła wczesniej i powiedziała ze doktor MUSI
jej jutro wyznaczyc termin na chemie
Zobaczymy, mamuska bedzie jutro dzwonić i zobaczymy co powie, w razie czego jesteśmy juz zapisane do niej na wizyte prywatnana w środe. Nie podoba mi sie ta sytuacja, nie ma żadnego lekarza w tej Łodzi który by sie zajmował tylko płucami
a po Waszych doswiadczeniach
absenteeism nie ufam jakos dr. Ułańskiej
ale dr. Dowgir mi dzisiaj powiedziała tak : "nie zmienia się lekarza w czasie choroby, tak jak nie zmienia sie samochodu w czasie podróży"
Wiec nie mamy wyjścia i dalej będziemy pod opieką dr. Ułańskiej.
Jeżeli chodzi o psychikę mamusi to myslę ze nie jest źle. Dzisiaj powiedziała mi że musimy teraz mysleć w dwie strony, że albo będzie dobrze, albo źle. Przed wizytą u lekarza bierze tabletki na uspokojenie zeby przy mnie sie nie denerwowac i nie płakac, a ja robie to samo, żeby jej nie denerwować ze sie załamuje. Ogólnie póki nie ma chemii to stan psychiczny jest jako taki, ale obawiam sie ze jak zacznie sie chemia i te choler.. dolegliwości to mamusi nastawienie sie zmieni
i juz sie tego boje
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i dziękuje ze jestescie, pytacie, wspieracie...