magnum- przepraszam że milczałam, od 4 tygodni kursuje między Gliwicami i domem, tato leży na tym samym oddziale co Twoja siostra, możliwe że mijałyśmy się na korytarzu (tato leży w sali 310
we wtorek znowu jedziemy, może się tam spotkamy
tak na szybko podsumowując, zbili tacie ciśnienie ( nawiasem mówiąc, pani ordynator to bardzo mądra kobieta) ale potas leci, rak się rozsiewa, tata słaby, już dwa razy wydawało się że to będzie koniec, od piątku jest na morfinie, ale będzie musiała porozmawiać z lekarzami w tej sprawie, bo przepisali ją tacie po ataku silnego bólu - pierwszym jaki się mu w ogóle zdarzył - i teraz podają ją tak na wszelki wypadek, a ona go strasznie ogłupia.
o chemii nie ma mowy bo tato za słaby i potas za niski.
ale ja wierzę w cud. modlę się gorąco i ufam, bo tylko to może ocalić tatę.
dużo siły i wiary wszystkim, kochani !
Dorotka - jak zawsze dziękuję za troskę
wronka - dziękuję za zainteresowanie, mam nadzieje że dajesz radę