Dzięki wielkie za informacje,
pozdrawiam
[ Dodano: 2011-04-08, 19:46 ]
Momentami po prostu brakuje mi sił
mój tata nie wie o tym, że na wątrobie pojawiły się przerzuty, jest bardzo nieodporny psychicznie i boimy się mu powiedzieć, zresztą ja i mama też nie znamy konkretnie sytuacji, bo rozmawialiśmy z lekarzem przez telefon i był bardzo lakoniczny, aż się boje pomyśleć jak może wyglądać sytuacja.
dlatego nie rozumiem reakcji mamy, powiedziałam jej że mam numer do prof. Załuskiej i że powinnyśmy się z nią skontaktować, że w takiej sytuacji powinni włączyć chemię, a nie sądzę że w Brzozowie się na to zdecydują. a ona mi na to, że tata nie dałby rady sobie z chemią i że to by go zabiło
ledwo się powstrzymałam od powiedzenia, że jak nic nie zrobimy to rak go zabije.
ostatecznie postanowiła, że poczekam na opis TK, jeśli będzie źle z wątrobą, to sama tam zadzwonię a potem ich po prostu zaciągnę do Warszawy jak będzie trzeba.
w całej tej sytuacji pociesza mnie to, że tata czuje się ogólnie dobrze, ma apetyt, jest aktywny, ma dobry humor, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko może ulec zmianie bardzo szybko.
mitotan, aby dobrze się wchłaniać, powinien być spożywany w czasie tłustego posiłku, na początku karmiliśmy ojca różnymi cudami, golonką, smażoną kiełbasą itp. nie czuł się po tym dobrze i ostatecznie przerzuciliśmy się na popijanie go oliwą, ona też ostatecznie mu zbrzydła. wyczytałam gdzieś na necie informacje o antyrakowym działaniu oleju lnianego, teraz on jest w użyciu i jak na razie tata jest zadowolony ze smaku. czy ktoś z Was też o słyszał o antyrakowych właściwościach tego oleju ? ktoś go używa ?
eh, przepraszam za taki słowotok, ale dobrze czasem wszystko z siebie wyrzucić. ogólnie to się trzymamy, żyjemy w miarę normalnie (ciągle powtarzam sobie, że rak to nie wyrok a diagnoza) ale od paru dni przypętał się do mnie taki pesymizm i nie chce puścić. przy rodzicach nic nie pokazuje, ale momentami ciężko jest.
dziękuje wszystkim, którzy dotrwali do końca posta