Informacje na temat depo provery, myślę, że tam wszystkiego się dowiecie.
http://www.przychodnia.pl/el/leki.php3?lek=647
[ Dodano: 2011-05-11, 05:12 ]
Monika, z tymi wymiotami po chemii można sobie poradzić.
Ja sama wiem, jak się czułam po pierwszej i drugiej chemii - zawroty głowy, straszny ból głowy, omamy, okropne wymioty, osłabienie, niechęć do jedzenia.
A ja sama zdechła, leżąca na łóżku prawie bez życia, nie miałam siły nawet sobie szklanki umyć.
Przy trzeciej chemii już sobie z tym poradziłam i czułam się po prostu świetnie. Prawie tak, jakbym tej chemii nie dostała.
Za każdym razem, jak dostawałam zastrzyk przeciwwymiotny i czułam, że nadal mi się zbiera na wymioty to brałam jeszcze czopek torecan - (raz mi go dały pielęgniarki i super na niego zareagowałam) Dawały mi też zofran, ale tak dobrze nie zadziałał. Ale pewnie trzeba wypróbować,co jest dla kogo najlepsze.
Później już sama brałam te czopki - 2-3 w ciągu dnia, kiedy była chemia.
Samopoczucie było nieporównywalne, prawie tak, jakbym tej chemii nie dostała, żadnego bólu głowy, dziwnych zapachów (wcześniej ciągle czułam zapach dymu w nocy)
No i normalnie jadłam podczas chemii.
Wcześniej nie jadłam nic, bo i po co , jak zaraz zwróciłam.
Do tego dobrze jest też poprosić lekarza wieczorem o tabletkę na spanie, jak się ktoś trochę wyciszy i uspokoi to też i chemię znosi lepiej.
Jest tylko duży minus brania tych czopków torecan czy zofran - zaparcie, więc dodatkowo trzeba brać lactulosum (już w trakcie chemii)
Mi ostatnio zleciła Pani Doktor i dostawałam w szpitalu 3x dziennie no i zapobiegawczo smarować odbyt linomagiem.
Przydają się rękawiczki jednorazowe.
I po lactulosum było znośnie,bo wcześniej po 2 tygodniach bez kibelka - w końcu skończyło się enemą - wlewką doodbytniczą. A nacierpiałam się strasznie, więc może ktoś skorzysta z tego, co napisałam.
Wygląda to tak, że z jedną rzeczą uczymy się jak sobie radzić a zaraz wychodzi jakaś następna.
A teraz to tydzień po chemii spędzam głównie w łóżku, TV i komputer, w drugim tygodniu już się krzątam po domu, robię obiadek, sprzątam, aż w końcu wychodzę z domu i staram się prowadzić normalne życie.
Jeżdżę samochodem, robię zakupy, latam za ciuchami, normalnie, jakbym była zdrowa.
Jem to na co mam ochotę, choć muszę się pilnować, aby nie utyć, bo apetyt mi dopisuje.
Tak więc Monika, staraj się wyciągać gdzieś siostrę z domu, aby miała choć namiastkę normalnego życia.
Do tego, jak będzie miała zajęcie to jej głupie myśli nie będą przychodziły do głowy i będzie się lepiej psychicznie czuła.
Pozdrowienia.