A więc mamy ognisko pierwotne.
To bardzo dobrze, Twoje szanse na skuteczną walkę z chorobą
znacznie rosną.
Tak czułam, że to ta torbiel
...
Ogniskiem pierwotnym są
ściany tej torbieli (zresztą, o ile pamiętam - w TK i PET właśnie 'ściany' lekko świeciły).
I do rzeczy:
Stwierdzono zróżnicowanie
G1 a więc najniższy stopień złośliwości. A w związku z tym:
- choroba - jak na znaczący upływ czasu - nie przebiegała /nie rozwijała się/ zbyt agresywnie
- przerzuty do węzłów chłonnych były - jak na taki upływ czasu - nieliczne (węzeł wycięty w grudniu, plus - obecnie - przerzut w jedynie jednym z 24 wyciętych węzłów chłonnych)
- istnieje naprawdę małe prawdopodobieństwo by rozsiew nastąpił inną drogą niż chłonną (a więc można założyć, że nie ma się co za bardzo obawiać, że doszło do przerzutów odległych)
- ogólnie rokowanie jest znacznie lepsze niż w przypadku guzów głowy i szyi o st.złośliwości G2, G3
- tkanka nowotworowa o wysokim zróżnicowaniu (G1) słabo reaguje na leczenie radioterapią / chemioterapią - jedynym skutecznym sposobem walki z nowotworem o takiej budowie histologicznej jest leczenie chirurgiczne
- a w związku z faktami j.w. - gdyby poddano Cię leczeniu, które pierwotnie chciano Ci zaordynować (wyłącznie naświetlania) - byłabyś leczona nieprawidłowo i nie miałabyś żadnych szans na wyleczenie.
Na chwilę obecną to właśnie ten stopień zróżnicowania ogniska pierwotnego poddaje w wątpliwość sens radioterapii (stąd rozważania Twojej pani dr).
Moim zdaniem, gdyby nie pozostawiony fragment ściany torbieli - można by zastanowić się nad odstąpieniem od naświetlań (biorąc pod uwagę, że pomimo znacznego stopnia zaawansowania choroby stwierdzono zróźnicowanie G1 i odbyła się rozległa i radykalna resekcja zmian).
Jednak: nikt nie może dać gwarancji, że w pozostawionej tkance nie ma obecnych mikroognisk raka. Tym bardziej, że zmiany nowotworowe nie formowały się w kształcie guza, a wzrastały śródnabłonkowo (w ścianie torbieli). Mogły się również tworzyć w sposób wieloogniskowy. Co prawda w wyniku histpat stwierdzono 'excisio completa' (co oznacza wycięcie zmian w granicach tkanki zdrowej), ale podtrzymuję moje zdanie w tej kwestii z powodów j.w.
Do rozważenia jest moim zdaniem opcja ograniczenia zakresu naświetlań do miejsca, w którym pozostał ten fragment ściany torbieli (chyba nie ma za bardzo sensu naświetlanie okolic szyi, czyt. okolic węzłów chłonnych - ale to pozostawiłabym mimo wszystko opinii onkologa). Jeśli pozostały w nim mikroogniska raka płaskonabłonkowego to pomimo, że jest on wysoko zróżnicowany - mogą ulec zniszczeniu na skutek radioterapii (właśnie dlatego, że są 'mikro').
Jeśli odstąpi się od naświetlań to mamy sytuację 'na dwoje babka wróżyła': nie ma tam nic i nic się już nie zdarzy / są tam mikroogniska raka i w związku z tym z całą pewnością doprowadzą do wznowy miejscowej (która nie będzie się już prawdopodobnie nadawała do resekcji) i/ewentualnie rozsiewu.
Tak więc czy naświetlać / czy nie - powinien o tym zadecydować onkolog oraz radioterapeuta (już nie chirurg ; choć jego rola w Twoim leczeniu była kluczowa).
Jogi, wiem, że jesteś już bardzo zmęczona i chciałabyś wreszcie jasności sytuacji. Pomyśl, że to już końcówka zmagań i wątpliwości na etapie pierwotnego leczenia (i oby żadne więcej nie było potrzebne).
Taka jest niestety natura choroby nowotworowej - niepewność i trudne wybory to jej b.części towarzysze
Jesteś już jednak 'na prostej' - uwierz. Osobiście - przyznam - że .. bardzo się martwiłam. Dziś po raz pierwszy szczerze się ożywiłam - Twój histpat naprawdę daje szanse na wyciągnięcie Cię z tej opresji! (czyt.wyleczenie Cię
)
Ściskam
mocno, bardzo mocno <uscisk>