Jogi- czytam Twoją historię z dużą uwagą. Jeśli wszystko dobrze zrozumiałam to właściwe leczenie już się u Ciebie rozpoczęło. Jego początkiem jest operacja usunięcie torbieli. Nie udało się jej niestety wyciąć w całości i być może jest/będzie to powodem komplikacji.
Wierzę , że Twoja lekarka zrobiła wszystko co możliwe i najlepiej jak to było możliwe. To, że będzie konsultowała Twój przypadek z profesorem moim zdaniem świadczy o Jej dużym poczuciu odpowiedzialności.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.
Jak do tej pory to jedyna poza rodzinna lekarka do której mam zaufanie. Robi co może, rozmawia wprost i szczerze. Sama jest doktorem medycyny i widzxę że garną sie do niej lekarze z mniejszym doświadczeniem.
Do tej pory leczenie mnie polegało na wycinaniu kolejnych węzłów. Ale spokojnie - G1 to nie jest ogromna złośliwość. Zdąrzę odrobić straty w firmie i nacieszyć sie życiem. Przecież moje leczenie nadal jest nazywane radykalnym. Będzie dobrze.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
jogi kochana, no pewnie że będzie dobrze.
Nawet nie myśl inaczej, bo dużo więcej przemawia za tym, że wygrasz z rakiem!
Z tego co piszesz, to Twoja lekarka jest zaangażowana w Twój przypadek i skoro chce się konsultować z profesorem to jest też na plus dla Ciebie.
Będzie dobrze.
Najważniejsze jest zrobione.
Lekarze muszą już tylko podjąć najlepszą decyzję co do dalszego postępowania, ze względu na pewne ryzyko, że jakaś komórka raka została.
Decyzja o dalszym leczeniu uzupełniającym zależy pewnie od różnych właściwości tego konkretnego rodzaju nowotworu.
Mamanel za przepis dziekuję.
W piatek muszę zaliczyć wizytę na radioterapii. Mam im powiedziec że jeszcze się nie zamknęłam i nadal trwaja konsultację. Termin trzeba przesunąc ale zdaniem profesora z Warszawy radioterapia jest niezbędna. Muszę jeszcze zdążyc na rozmowę do mojej pani doktor. chyba coś trzeba zrobić z tym kawałeczkiem co został po torbieli.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Nawet nie chc e n=myśleć o kolejnej operacji. Gdyby trzeba usunąc ten kawałek ścianki torbieli co została to nie obędzie się bez rozcięcia rzuchwy bo umiejscowienie tego jest fatalne. Chyba że w Warszawie wymyślili nową metodę. Teraz muszę zająć się czymś w domu żeby niepotrzebnie nie myśleć bo to i tak nic nie da. Nie moge się nakręcać, najpierw rozmowa z lekarzem bo może wcale nie jest tak źle jak myślę.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
No i robię wycieczke do "stolycy". W niedziele pozwiedzam a w poniedzialek rano do profesora do szpitala na czerniakowie. Podobno jeden z najlepszych którzy robia operacje w okolicy głowy. Nie ma innego wyjścia.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Burza przerwała mi pisanie więc dokończę teraz. Profesor w rozmowie z moją lekarką stwierdził że koniecznie trzeba wyciać tę resztkę ściany torbieli i kazał sie zgłosić na konsultację. powiedział tez że on mi to zrobi ale najpierw musi mnie obejrzeć. Od 8 sierpnia ma urlop więc muszę się pospieszyć. Lekarka przygotowała wszystkie dokumenty, rezonansy i usg na płytkach, opis leczenia itp. dała mi to do ręki i radziła szybko zgłosić sie do profesora. On jest zorientowany a w jego sekretariacie wiedzą że mam być więc jadę. Może mnie przyjmie od ręki a może nie - to bedę wiedzieć w poniedziałek.
Naprawdę mam juz dosyc operacji. To będzie czwarta praktycznie w tym samym miejscu i obawiam sie że tym razem z naruszeniem szczęki. A może nie? (tak się pocieszam)
Na radioterapii potraktowali mnie jak intruza. pani doktor pojechała na urlop i nie przekazała sprawy ale moja lekarka tam dzwoniła w tygodniu i uprzedzała że ja przyjde i żeby zrobili co trzeba żeby przygotowac radioterapie.Rozmawiała z lekarzem którego wymieniała z nazwiska. Podobno lekarz z którym rozmawiała pół godziny, stwierdził że on nie wie o co chodzi. A dzis jak powiedziałam że nie jestem jeszcze zamknieta pani raditerapeutka powiedziała że jak nie chcę sie leczyc to nie mam im głowy zawracać. I to wszystko - żadnego nowego terminu, zadnych pytań. po prostu wyszła.Byłam wściekła. Wiem że muszę tam wrócic bo nie mam w pobliżu innego ośrodka ale na samą myśl o tym chce mi się wyć. Zresztą sprawa znów sie odwleka. Moja lekarka jest znana z nazwiska również w centrum onkologii i wiem że powie im co myśli a potrafi powiedzieć dobitnie. Nie jest profesorem ale jest cenionym doktorem nauk medycznych. Ma swoje lata i od innych lekarzy i pielegniarek wiem że zasłużyła sobie na szacunek kolegów i wdziecznośc pacjentów. Dobrzeże ją mam choć i mi potrafi powiedzieć do słuchu.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Okazuje sie że nie ma ludzi nieomylnych i doskonałych.
Wczoraj wieczorem znalazłam na swojej bliżnie dwa szwy. Jeden po prostu odpadł przy myciu ale drugi ma się dobrze, trzyma się jakby chciał tam zostać na stałe. Nie mam pojęcia jak można było go nie zauważyć i jak mogłam go nie wyczuć, myślałam że to strupek który nie chce odpaść.W domu raczej nikt ze znajomych mi nie usunie a znając naszą lokalną służbę zdrowia odeślą mnie do mojego szpitala - 45 km w jedna stronę.
Czy wszystkie zmory skupiły sie na mne? To jest w sumie drobna sprawa ale wkurza no i nie moge nosić szwu bez końca." Ludzie tak nie mają" tak mi powiedział dawno temu lekarz po badaniu usg.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Na radioterapii potraktowali mnie jak intruza. pani doktor pojechała na urlop i nie przekazała sprawy ale moja lekarka tam dzwoniła w tygodniu i uprzedzała że ja przyjde i żeby zrobili co trzeba żeby przygotowac radioterapie.Rozmawiała z lekarzem którego wymieniała z nazwiska. Podobno lekarz z którym rozmawiała pół godziny, stwierdził że on nie wie o co chodzi. A dzis jak powiedziałam że nie jestem jeszcze zamknieta pani raditerapeutka powiedziała że jak nie chcę sie leczyc to nie mam im głowy zawracać. I to wszystko - żadnego nowego terminu, zadnych pytań. po prostu wyszła.Byłam wściekła. Wiem że muszę tam wrócic bo nie mam w pobliżu innego ośrodka ale na samą myśl o tym chce mi się wyć. Zresztą sprawa znów sie odwleka. Moja lekarka jest znana z nazwiska również w centrum onkologii i wiem że powie im co myśli a potrafi powiedzieć dobitnie. Nie jest profesorem ale jest cenionym doktorem nauk medycznych. Ma swoje lata i od innych lekarzy i pielegniarek wiem że zasłużyła sobie na szacunek kolegów i wdziecznośc pacjentów. Dobrzeże ją mam choć i mi potrafi powiedzieć do słuchu.
Są lekarze i Lekarze. Im który mniej umie i mniej znaczy tym chce być ważniejszy. Myśląc , że braki ukryje pod płaszczykiem ignorancji i arogancji, cholernie się myli. Pacjent jest coraz mądrzejszy i coraz bardziej wymagający.
Powodzenia i ściskam mocno
_________________ Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.
A dzis jak powiedziałam że nie jestem jeszcze zamknieta pani raditerapeutka powiedziała że jak nie chcę sie leczyc to nie mam im głowy zawracać. I to wszystko - żadnego nowego terminu, zadnych pytań. po prostu wyszła.Byłam wściekła
Mral ma rację - bądźmy coraz mądrzejsi znając przynajmniej swoje prawa. Przekonałam się że są tacy lekarze którzy z pokorą potrafia powiedzieć że zasięgną rady mądrzejszych, są tacy co po ludzku podejdą do problemów pacjenta i tacy co odwalaja swoje godziny i nigdy się niczego nie nauczą. Już słyszałam na pytanie co dalej może mi sie wydarzyć odpowiedź " nie jestem doktor Haus" Więc powiedziałam "to widzę" i więcej nie pytałam. ale słyszałam też od innego że miałam rację upierając sie przy tym że chcę mieć rezonans. Jestem posłuszną pacjentką ale wiedzą że jak sie na cos uprę to nie odpuszczę.
Lekarzom szacunek że nas leczą ale my jesteśmy takimi samymi ludźmi jak oni tylko chwilowo od nich zależni a role mogą się odwrócić i co wtedy? Oczekują dobrego prawnika, dobrego taksówkarza, dobrego nauczyciela dla swojego dziecka i dobrego chleba w piekarni.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
jogi, oni bywają okropni, fakt. Parę razy byłam już bliska histerii. Ale ważniejsze jest, co robią.
Słuchaj, mój ojciec leczy się w Centrum Onkologii w Warszawie na IX piętrze (głowa, szyja). Ma raka umiejscowionego przy żuchwie. Regularnie co parę miesięcy "podcinają" go znowu. On mówi wtedy obrzydliwie, ze im brakuje mięska na grilla. Miał też bardzo silne naświetlania.
Jednak jego "zabawa" z onkologami trwa już ponad dziesięć lat. Jest w bardzo dobrej formie (a już po 80-tce), chwali lekarzy za profesjonalizm, za całościowe traktowanie człowieka.
Ja też mam z IV piętra (płuca) podobnie pozytywne doświadczenia. Choć ostatnio poszłam na bronchoskopię i poprosiłam o dodatkowy zastrzyk znieczulający, a facet warknął, że nie, bo mnie nie zna. Poszło mi kilka łez, a on stwierdził, że jestem histeryczna, że badania nie zrobi - i poszedł. Na szczęście mój prowadzący, pocieszając mnie, załatwił inne miejsce zrobienia badania, już w zakładzie brachyterapii.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum