madziorek, bardzo mi przykro ,że Twojej Mami tak nastrój siadł.
Najważniejsze,żebyś była przy Niej.
Wierzę,że ten czas szybko minie.Widocznie w taki sposób Twoja Mami musi odreagować stres,frustrację i strach.
Po to my jesteśmy,my bliscy,żeby obrywać od naszych kochanych choróbek.
Trzymaj się.Wiem jakie to ciężkie...
Madziorku - koniec roku przynosi czasem wielkie refleksje, rozterki...strach przed tym jaki będzie ten następny...podsumowania, ważenie na szali zysków i strat...trudny czas, budzą się demony..pomóż Mami je okiełznać, oswoić...
Trwaj w bliskości.
Jestem z Tobą myślami...
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Witam Was serdecznie w 2010
Odnośnie nastroju Mami nic się do wczoraj nic się nie zmieniało, w Nowy Rok pękła na maksa, ale, nie tak płaczliwie tylko złośliwie. Oberwało się każdemu a w szczególności mnie. Gdyby nie ostatni wynik TK byłabym pewna, że to przerzuty do mózgu. Takich słów, bredni, wyzwisk! nigdy od mojej Mami nie usłyszałam. Z racji obecności w domu dzieci- wróć młodzieży, mąż zarządził ewakuacje na spacer. Niewiele to zmieniło, usłyszałam, że mam ich w poniedziałek odwieść do domu, bo ona tu nie będzie i koniec! Stwierdziła, że my (poniekąd miała rację) boimy się żyć we własnym domu- staraliśmy się schodzić z drogi w atakach jej złości.
Nie pomagały żadne tłumaczenia,prośby o uspokojenie, nie pomogły łzy bezsilności ani moje, ani dzieciaków (które były w takim samym szoku jak my)
Nie tak to miało być.
Do tego wszystkiego mój tato dostał zapalenia oskrzeli, zabrałam go do lekarza, dostał antybiotyk, dziś czuje się lepiej.
Wczoraj mój mąż po powrocie z obrony ( mam magistra na 5 ) próbował spytać Mami jak wyobraża sobie życie w domu bez pomocy, tzn zakupy, gotowanie,itd.-mamy się nie interesować- tzn przeszła na stan obrażenia na wszystkich.
Staram się jak mogę być czułą i dobrą, pomocną córką ale chyba mi nie wychodzi. , nie wiem tylko co robię -nie tak...
Jutro poniedziałek, którego boję się najbardziej na świecie, wiem, że oni sobie nie poradzą, obydwoje chorzy, jak mi się jutro zaczną pakować to chyba zwariuje.
Odnośnie nowotworu na 9.01.załatwiłam termin TK tak, że 14.01 możemy jechać do CO, tylko czy Mami będzie chciała??
madziorek, ,Ty,ani Mami nie jesteście winni tej sytuacji.
Podejrzewam,że to choroba przemawia,żal,poczucie niesprawiedliwości...
Złość na wszystko i wszystkich jest zatem odreagowaniem długo tłumionych w głębi uczuć.
Jestem pewna,że Mami nie chciała Cię urazić,tylko w taki sposób chciała odreagować.
Przecież często się zdarza,że jak mamy zły dzień,coś nie wyjdzie,to odbija to się niesprawiedliwie na bliskich.
I proszę Cię nie obwiniaj się!Jesteś wspaniałą córką-Twoi Rodzice o tym wiedza doskonale.
Poprostu macie cięższy okres,ale jestem pewna ,że szybko to się unormuje.
Pozdrawiam!
madziorek moja mama tez ma takie dni ze ja jej nie wchodze w drogę, tylko że ona jest póki co niezależna, mieszka sama więc ja sie wycofuje jak widzę ze ona musi odreagowac. Moeszka ze swoja mama (92lata) i w moim odczuciu to chyba ma jakiś zal w sobie bo ciągle ją denerwuje wszystko co robi babcia My z bratem nie widzimy nic złego w zachowaniu babci a mama owszem i ciagle sie czepia wszystkiego, albo ma takie dni ze płacze np. cały dzień bez powodu praktycznie i twierdzi ze musi bo czuje taką potrzebe. Myślę że nasi rodzice udają przed nami ze są twardzi, że wszystko będzie dobrze żebyśmy sie nie martwili ale czasem pękają i muszą odreagowac to co tłumią przez długi czas. My chcemy dla nich jak najlepiej a oni zachowują się tak jak byśmy im chcieli na złosć zrobić. Przykre to ale postawmy sie w ich sytuacji
Mam nadzieje ze dogadacie sie z mami i nie będzie chciała sie wyprowadzac. Życze Wam duzo siły, cierpliwości i zdrówka dla rodziców. Pozdrawiam
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Dziękuje Wam bardzo za wsparcie, naprawdę jak nikt staram się Mami zrozumieć i załagodzić sytuację, niestety nie wiem jak wpłynąć na jej zachowanie, jak uchronić przed tym moje dzieci??, w Mami nigdy nie było tyle agresji, a teraz widziałam strach w ich oczach na teksty babci. Rozmawialiśmy z mężem z dziećmi na spacerze, oni nie bardzo potrafią zrozumieć dlaczego pomimo awantur ja jeszcze ją usprawiedliwiam
Dziś mąż pojechał do pracy, z racji pogody pewnie nie zobaczymy się przez ten tydzień a przy nim wszystko wydaje się łatwiejsze...
Przepraszam ze to narzekanie, ale chyba nie dźwigam tego.
Może zabrzmi to trochę głupio? niedorzecznie? - nie wiem jak to nazwać, ale...
Odpuść trochę, ja wiem doskonale, że starasz się Mami i Tacie po prostu pomóc. Jesteś wspaniałą córką i oni to doceniają (nawet jeesli wprost tego nie mówia). Czasami jest tak, że osoba chora chce przez chwilkę pożyć normalnie, tak jak było zawsze - zająć się domem , zakupami, czuć że swoim życiem sama kieruje. Nie mówię żebyś odesłala rodziców do domu i zostawiła ich samych sobie (ale jak się uprą to zrób to - choć na dzień, dwa), ale być może włączenie Mami w normalne życie domowe da jej trochę uspokojenia i odwrócenia myśli w kierunku spraw przyziemnych. Jeśli Mami może to nie mów 'zrobię zakupy, tylko weź ją pod pachę i idźcie razem do sklepu', Tak samo w domu - nie 'posprzątam, pozmywam' etc.. tylko róbcie to razem - tak żeby Mami czuła, że nie jest osobą chorą na tyle, że ma li i jedynie odpoczywać i nic nie robić, bo to czasami chorym nie służy - czasami chorzy potrzebują poczuć się potrzebni. Być może tak robisz, a ja tego nie wiem (wtedy sorki). Z własnego doświadczenia wiem, że chory dobre intencje i pomoc może odberać inaczej. Być może stąd są te 'bunty' u twojej Mami?
Jeśli to nie to, to powinnas namówić ją na rozmowę z psychologiem, bo długo tak nie pociągniecie i wszyscy się wymęczycie, a przecież nie o to chodzi.
Podpisuję się pod tym co napisała Gontcha w 100 %.
Chory w pewnym momencie ma już dość całej zawieruchy związanej z leczeniem i chwilowe odpuszczenie sobie przyniesie więcej plusów niż może się wydać.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia.
Madziorku, pozwól Mamie się trochę zbuntować...niech decyduje sama czy chce wrócić do siebie czy nie...daj jej poczuć, że może o sobie decydować...wiem, że mamy (jako dzieci chorujących rodziców) tendencję do ich 'ubezwłasnowolniania'...oczywiście dla ich wygody, dobra...ale czasem wyobrażam sobie, że bunt jest wyrazem niezgody i też bym się tak zachowywała...więc daj Mamie i Tacie trochę luzu i małe wychodne...
[ Dodano: 2010-01-03, 23:07 ]
Widzę, że pisaliśmy wszyscy razem...podpisuję się więc pod Awim i Gontcha..
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Postaram się namówić Mami na psychologa, sama też chyba się wybiorę, bo tak jak piszesz nie damy rady. Staram się gdy Mami czuje się na siłach, dawać jej małe "zadania", ona z ochotą uczestniczy w życiu rodzinnym, domowym- gdy czuje się źle mówi nie dam rady i nikt jej nie do niczego nie przymusza.
Ja ją doskonale rozumiem,wiem jak jej ciężko, psychicznie i fizycznie, tylko skąd u niej taka wrogość i agresja do mnie??? Nie, nie mam żalu, nadal jestem pełna miłości do niej, tylko po prostu nie ogarniam takiego stanu...
Dziękuje Wam za rady.
Pisaliśmy na trzy, cztery
Kochani ja bym też była za tym, żeby rodzice wpadli do siebie na parę dni, ale wierzcie w tej sytuacji jest to oddanie ich pod opiekę sąsiadów, ani Mami ani teraz Tata nie są w stanie dojść po zakupy, nie mówiąc o jakimkolwiek wysiłku fizycznym. Wychowali mnie na kwokę,co dba o wszystkich i teraz tylko problem z tym mają ehh
Ja ją doskonale rozumiem,wiem jak jej ciężko, psychicznie i fizycznie, tylko skąd u niej taka wrogość i agresja do mnie???
Bo jesteś jej córcią, która wybaczy, zrozumie i sią nie obrazi i nie odwróci. Miałam podobnie z moja Mamcią - tylko to ja byłam (i bywam czasami ) kłótliwa i agresywna - to chyba taki sposób odreagowania, a skupia sią na naszych najbliższych, bo oni to nam po prostu wybaczą i zrozumieją.
Madziorek, tak jak napisali gontcha, awilem i agakata, myślę że trzeba trochę Mami odpuścić i nie narzucać się z nadopiekuńczością, chociaż doskonale rozumiem, że może to być silniejsze od Ciebie.
Skąd ja znam tę agresję? Mój Tata potrafi być tak przykry, że wiele razy gryzę się w język, żeby przypadkiem nie powiedzieć o jedno słowo za dużo i żałować... Czasem idę sobie popłakać do pokoju i za chwilę wracam do Niego z uśmiechem.
Pozdrawiam serdecznie i duuuuużo cierpliwości życzę!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum