Tata jest po konsylium. Weszli do gabinetu z mamą i udało mi się dowiedzieć tyle po ich wyjściu, że tata będzie się zgłaszał na oddział, podczas tej wizyty dostanie zastrzyk i chemię w tabletkach na 3 tygodnie, i tak co 3 tygodnie. Pierwsza wizyta na oddziale 2 grudnia. Czy po tym opisie można wywnioskować co to będzie za chemia? Oni żadnej nazwy nie zapamiętali niestety.
1 grudnia ma termin TK klatki piersiowej.
Były już 2 wizyty z HD. Tak jak się spodziewałam po tym co wyczytałam tu na forum - ludzie wspaniali. Rodzice jak twierdzą czują się teraz bezpieczni i zaopiekowani.
U taty pojawił się nowy problem - bardzo opuchnięte stopy i łydki. Poza tym bardzo bardzo dużo śpi tzn teraz już lepiej przesypia noce plus też kilkakrotnie kładzie się w ciągu dnia. No i osłabienie postępuje, bo ma coraz mniejszą ochotę na jakąkolwiek aktywność. Widzę go co kilka dni i dostrzegam, że tak jakby zapada się w siebie, jest coraz bardziej nieobecny.
Powiem szczerze, że nie mogę sobie wyobrazić tej chemioterapii. Boje się, że przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego. Proszę jeśli ktoś mógłby mi napisać czy w tej sytuacji chemioterapia może realnie tacie pomóc? - będę bardzo wdzięczna. Ja jestem oczywiście laikiem ale rozum mi podpowiada, że to leczenie go tylko jeszcze bardziej osłabi i sprawi, że stanie się szybciej niesamodzielny.
Przepraszam - założyłam ten wątek jako merytoryczny a zaczynam traktować go jak sposób na spuszczenie pary.
Pozdrawiam serdecznie czytających.
Witaj.
Aktualny schemat leczenia jest wyłuszczony dość dokładnie tutaj.
http://www.zwrotnikraka.p...jelita-grubego/
Niestety w świetle przedstawionych przez Ciebie faktów ja nie jestem przekonany czy tato tą chemię dostanie, chociaż ze mnie taki "lekarz" jak z pani Wellman baletnica.
Opuchnięte nogi mogą być skutkiem brania sterydów ale równie dobrze znakiem postępu choroby. "Zapadanie się" w siebie może być skutkiem wyniszczenia nowotworowego jak i postępującego odwodnienia, przykro mi że znowu muszę pisać iż nie jest to dobry objaw.
Dobre nowiny są takie że z tymi objawami ich diagnozowaniem oraz leczeniem powinni sobie skutecznie poradzić lekarze z HD. (oczywiście w granicach tego co da się zrobić, bo czasami po prostu się nie da). Nic nie piszesz o apetycie, czasami warto dać "na to" jakiś lek, chociaż po dexametazonie który tato bierze apetyt powinien być całkiem niezły.
Przy sterydach w miarę możliwości powinno się kontrolować ilość wypijanych i wydalanych płynów - to pomoże lekarzom skuteczniej leczyć. (opuchliznę/odwodnienie).
sun,
Wygląda to na schemat Xelox, w pierwszym dniu oksaliplatyna dożylnie i od 1-15 dnia kapecytabina ( Xeloda) w postaci tabletek. I tydzień przerwy. Razem cykl 3-tygodniowy.
Rozumiem Twoje obawy co do działania chemii, przed pierwszym cyklem Tata bedzie miał podstawowe badania plus wizytę kwalifikującą u lekarza. I nikt na siłę nie poda Tacie chemii.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję missy za wyjaśnienie co się będzie z tatą działo.
Sensej tata je wszystko i to w nienaturalnie dużych ilościach. Na opuchliznę bieże lek. 2 razy już go zmienialiśmy bo poprzednie nie skutkowały. Lekarz z HD powiedział podczas ostatniej wizyty, że przyślą tacie rehabilitanta i wolontariusza. Rehabilitant może w celu masowania czy innych zabiegów na te nogi? Tak myślę widziałam takie zabiegi kiedy tata był na paliatywnym. A wolontariusz? Nie mam pojęcia. Mama pytała co to będzie za osoba ale odpowiedź była mglista.
Bardzo Wam dziękuję jeszcze raz. Przesyłam pozdrowienia.
Tata dużo je po wspomnianym dexametazonie , na tym etapie choroby to nawet dobrze i można to zakwalifikować nawet jako leczenie paliatywne a nie skutek uboczny.
Masażysta za pewne będzie po to http://www.forum-onkologi...zenie-vt491.htm
Leczenie obrzęku lekami moczopędnymi wymaga częstszej kontroli poziomu elektrolitów we krwi, warto mieć to na uwadze żeby nie wpakować się w kolejne problemy np. arytmię czy pogłębiające się splątanie które może zostać błędnie przypisane postępowi choroby.
Pozdrawiam.
Jest gorzej. Tata bardzo słaby. Podniesienie do pozycji siedzącej to dla niego ogromny wysiłek. Przyjechałam rano, po kilku minutach rozmowy okazało się, że boli go głowa, brzuch tyle udało mi się wywnioskować z tego co mówił. Podałyśmy z mamą ibuprom. Po niecałej godzinie trochę odżył. Usiadł, porozmawiał z nami w miarę przytomnie. Wróciłam do domu. Mama mówi, że po obiedzie znowu osłabł położył się, śpi do teraz. Pytała czy coś go boli - zaprzeczył. Mówił, że huczy mu w głowie. Mam nadzieję, że to kryzys, który minie. Rozum podpowiada coś innego.
Jutro rano wizyta z HD. Ustaliłyśmy z mamą całą liste pytań. Żałuję, że nie mogę być przy tej wizycie.
Lekarz z HD przepisał Tramal w kroplach. Kazał podawać w razie wystąpienia bólu. Podał mamie jaką dawkę (do 3 razy dziennie) . Wczoraj tata wziął krople po obiedzie, ból ustąpił na tyle, że wieczorem nie chciał leku. Dziś rano po obudzeniu był w tak fatalnym stanie, że nie mógł sam połknąć porannych tabletek - mama mu podała. Dodatkowo dała mu oczywiście Tramal. Po czasie zadziałał. Tata poczuł się lepiej. Może dodam, że dziś ból dotyczył brzucha, na głowę się nie skarżył.
Teraz chciałabym zapytać Was jak mamy podawać tacie Tramal. Co znaczy "podawać w razie bólu"? Czytałam w wielu wątkach, że leki p. bólowe należy podawać regularnie żeby działały. Czy to dotyczy tylko silniejszych leków? Widać, że kiedy tata zostanie bez dawki to potem niepotrzebnie cierpi zanim lek zadziała. Podawać przez 2-3 dni, odstawić i zobaczyć jak będzie się czuł? Nie za bardzo to rozumiem. Nie chcę też żeby brał lek "na zapas" bo przecież to silny i uzależniający środek. Jak do tego podejść poradźcie coś bardzo proszę.
Pozdrawiam serdecznie
sun,
W sytuacji Twojego Taty Tramal trzeba podawać systematycznie co 8 godzin, nie dopuszczając do wystąpienia bólu.
sun napisał/a:
przecież to silny i uzależniający środek.
Ani on strasznie silny, ani specjalnie uzależniający Ciesz, się, że Tata dobrze zareagował na Tramal i nie trzeba na razie silniejszych.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dziękuję. Tak będziemy robić, tym bardziej, że kontakt z tatą jest znikomy. Dziś nie tylko mówić mu ciężko ale mam wrażenie, że nie rozumie w większości tego co my do niego mówimy.
sun,
Nie jest dobrze.
Bądź w kontakcie z zespołem hospicyjnym, być może lada moment będą potrzebne silniejsze leki przeciwbólowe.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Tata dostaje Tramal 100 w kroplach . Ok. 13 dostał 4 dawki, już o 16 ból wrócił. Madziu jest tak jak pisałaś, ten lek nie wystarcza. Mama zaraz zadzwoniła do HD. Wypytali o wiele rzeczy po czym kazali jej podać o tej 16.00 kolejne 4 dawki plus za jakiś czas 2 paracetamole. Zadziałało, tata poczuł ulgę. Wizytę lekarza zapowiedzieli na jutro na 10. Teraz śpi spokojnie. Mam nadzeję, że lekarz jutro pomoże.
sun,
W tej sytuacji doradzam przeciwbólowe w plasterku - doustnych nie daj sobie wcisnąć, lada moment rozpoczną się zaburzenia połykania
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Trzeba wziąć pod uwagę że leki w formie plastra zaczynają w pełni działać po 12-24h od naklejenia, przez ten czas nie należy całkowicie rezygnować z wcześniejszych leków, radzę spytać lekarza o tą kwestię.
Od wczoraj tata jest już leżący. Mamy wypożyczone łóżko, materac. Lekarz przepisał - tak jak piszesz Madziu - Fentanyl w plastrach, dodał też lek na poprawę nastroju, ale nazwę sprawdzę dziś jak dojadę na miejsce. Widzę więc, że trafiliśmy na bardzo sensownego człowieka, o nic nie trzeba "walczyć", myśli trochę za nas.
Dzwoniłam rano do mamy, noc minęła spokojnie, tata połknął bez problemu poranne leki. Ale będziemy czuwać. Nie wierzę w to co się dzieje. Człowiek jest dziwnie skonstruowany.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za porady.
Nie zdarzył się cud. Tata odszedł wczoraj późnym wieczorem. Historia jakich tu wiele prawda? Tylko główny bohater każdej z tych historii niezastąpiony i absolutnie wyjątkowy dla kogoś.
Przez cały okres jego choroby to forum było dla mnie bardzo ważne. Jestem wdzięczna, że mogłam wykorzystać ten kawałek wirtualnej przestrzeni dla siebie i pośrednio dla taty. Jestem wdzięczna innym osobom, które opisywał tu historie swoich bliskich. Kilka z tych wątków najbardziej podobnych do naszego znam niemal na pamięć. W końcu jestem wdzięczna tym którzy odpowiadali cierpliwie na moje pytania. Tylko dzięki temu miejscu wiedziałam, kiedy czas usiąść przy taty łóżku i czekać na ostatni oddech.
Jak napisała na początku DSS walczyliśmy o lata. Udało się wydrzeć 4 od początku fatalnej diagnozy, w ciągu których tata obserwował jak dorasta jego wnuk, pękał z dumy na Dniu Dziadka w przedszkolu, szlifował obcy język, odbył z mamą kilka fantastycznych podróży, które tak zawsze lubili. Zrobił wiele rzeczy, które wcześniej odkładał na "święte nigdy" z braku czasu. To był bezcenny czas. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że przez te 4 lata byłam z tatą tak naprawdę RAZEM więcej niż przez wszystkie poprzednie lata. To dzięki świadomości, że trzeba wykorzystać dosłownie każdy dzień. Za to słowo "dziękuję" jest niewystarczające. Jak się ogarnę to mam nadzieję wymyślić sposób aby się odwdzięczyć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum