No i niestety zmiana trybu życia na mniej ruchliwy też swoje robi. O jakimś przebadaniu pod kątem przerzutów odległych decyduje onkolog, zwykle przed wprowadzeniem leczenia lub jakiejś modyfikacji. Profilaktycznie to robi się takie badania tylko w niektórych typach nowotworów, w innych tylko jak występują objawy kliniczne wskazujące na możliwość przerzutu. Czy jeszcze nie ma wyniku histopatologicznego materiału pooperacyjnego, czy go nie zamieściłaś? Ten wynik wyznacza kierunki dalszych działań. Pozdrowienia
co do wyniku histpat materiału to pisałam tylko iż marginesy były czyste, całego wyniku nie zamieszczałam, w nabliższych dniach mogę to zrobić.
właśnie też na podstawie tego wyniku pani radiolog [tudzież radioterapeuta?] oceniła, że jedyne co mamy dalej robić to częste konsultacje o laryngologa. konsultacji po operacji z onkologiem nie było.
co do objawów i zaparć. mama wcześniej nic nie mówila, po wyjściu ze szpitala, dopiero dzisiaj od 6 rano wstawała i próbowała się załatwić, po czym poskarżyła się, że nie może i że czuje się przepełniona i czuje potrzebe załatwienia się, ale nie może. nie skarży się na bóle brzucha, raczej na dyskomfort i ucisk w dolnej jego części. kiedy zapytałam kiedy ostatnio się załatwiała to mówiła, że w szpitalu przed operacją, czyli to będzie jakiś miesiąc temu.
czy w takim przypadku musimy się z mamą zglosić do onkologa czy lekarza pierwszego kontaktu?
problem jest o tyle taki, ze jak ja pracuję to z mamą po lekarzach chodzi co chwilę ktoś inny i ja juz zgubiłam rachubę do kogo i w jakiej sprawie powinnismy się udać, w związku z tym że przed operacją nie było lekarza onkologa prowadzącego w CO Bdg, a na wypisie było zalecenie do poradni radioterapeutycznej, tak też zrobiliśmy. a tam powiedziano nam, że leczenia już nie będzie, bo może to spowodować odrzucenie przeszczepu...
Margareth, myślę, że problem z załatwieniem się można zgłosić lekarzowi rodzinnemu.
Chociaż jak ja kiedyś podobny problem zgłosiłam (w przypadku taty) lekarz wysłał Nas do domu twierdząc, że w aptece jest mnóstwo leków na zaparcia bez recepty oczywiście niby palpacyjnie zbadał tatę, osłuchał i nic nie stwierdził -wysłał do domu !
A jak się po jakimś czasie okazało ( kilka dni pózniej w szpitalu) , tata nie dość, że miał zaparcia to miał też problem z oddawaniem moczu, miał pełen pęcherz Do dziś zastanawia mnie fakt jak lekarz rodzinny nie doszedł do tego, że pęcherz jest pełen Tata po kilku dniach był cały żółty. Także bądz czujna u lekarza.
Rozumiem, że mama ma tylko problem z zaparciami ?
Margareth napisał/a:
kiedy zapytałam kiedy ostatnio się załatwiała to mówiła, że w szpitalu przed operacją, czyli to będzie jakiś miesiąc temu.
To bardzo dawno ! Nic więc dziwnego, że mama skarży się na dyskonfort i ucisk Udajcie się z tym do lekarza. Co próbowaliście już na zaparcia ?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
mama wczoraj skorzystała z czopka o działaniu lekko przeczyszczającym i udało jej się odrobinę załatwić po nim, powiedziała, że od razu czuje się lepiej.
mama jest już po drugiej operacji. trochę wyczerpana psychicznie, ciągle spogląda w lustro, chociaż niby mówi, że jej zdniem wygląda dobrze, i że gdyby nie plastycy to przecież nie miałaby nic... a z drugiej strony skarży się bardzo na skutki uboczne rekonwalescencji, wszelkie zakazy. namawiam ją by nie wracała do palenia [teraz jeszcze nie pali], denerwuje ją, że je papki [małe rozwarcie jamy ustnej póki co] i że wymaga śliniaka...
poza tym ja zaczynam się odrobinę martwić, bo mama od kilku dni intensywnie chrząka. mówi, że to dlatego, ze wydzieliny nie może odkaszlnąć i to dlatego. a z kolei od wczoraj skarży się na ból gardła, boli ją nawet jak mówi... czy to może być coś poważnego? ja już wszędzie widzę przerzuty :( a najgorsze, że teraz nawet nie można tego gardła obejrzeć bo nie otworzy buzi za szeroko....
czy to już zawsze tak będzie, że każdy objaw, będę postrzegać jako potencjalny przerzut?
zero odpowiedzi ehh.
ale napiszę do Was ponownie, bo naprawdę nie wiem w co ręce wsadzić. mama wzdłuż szwów na podróbku ma zaczerwienienie. już przed drugą operacją je miała, ale lekarze plastycy powiedzieli, że to odczyn zapalny od szwów. to się potem zasuszyło [bo wcześniej wydzielała się taka żółtawa wydzielina stamtąd], nadal bylo zaczerwienione ale było w porządku. mamie wkonano druga operację i odesłano do domu, tydzień temu byliśmy zciągać szwy.
dzisiaj mamie w miejscu tych szwów, tego zaczerwienienia, pojawilo się zgrubienie, pod którym podskórnie widzę znów żołtawą wydzielinę. dzwoniłam do poradni chir. plast do lekarza który operował mamę, powiedział, że może być to zarówno wznowa jak i odczyn zapalny, al enie kazał pilnie przyjezdżać, tylko normalnie stawić się na kontroli u laryngologów 13 marca i że oni [platycy] 23 marca na kontroi też to będą oglądać. ale mówił, że nawet jeśli będzie wznowa to nic już nie będize robione.. zupełnie ine rozumiem dlaczego jestem przerazona. wspominał coś o radioterapii, ale dopiero jak wszczepione płaty się zagoją [przecież do tego czasu ew. wznowa się może rozwinąć] a z kolei w poradni radioterapii powiedziano nam w CO Bdg że radioterapia odpada, że jedyne co zalecają teraz to częste kontrole u laryngologów. nikt nie mówi nic konrketnego już pomijam że wciąż nie mamy lekarza prowadzącego, a ja nie wiem już gdzie ze swoimi zmartwieniami mam się zgłaszać :(
[ Dodano: 2012-02-29, 12:51 ]
w końcu miałam też możliwość zeskanowaina wyników więc załączam. wypis po pierwszej operacji [myślę, że po tej drugiej nic ważnego by nie wniósł bo to tylko plasdtyka była], na tym wypisie jest wynik hist pat materiału wyciętego, załączałm rownież opis wykonanej operacji. nie posiadam żadnego dokumentu z wizyty w CO po pierwszej operacji, nie było mnei na niej, wiem tylko tyle ile przekazała mi ciotka, która była z mamą.
zatem to wszystko co wiem plus to, co wam opisuję.. błagam, niech ktoś wskaże mi gdzie i do kogo mam się zgłaszac, jakie badania robić, czy naprawdę wszystko stracone jeśli pojawi się wznowa?? :(
Ale to tylko dlatego, że trudno odpowiedzieć na retoryczne pytanie. Bo skąd możemy wiedzieć, czy TY każdy niepokojący objaw ze strony organizmu Mamy postrzegać będziesz jako przerzut?
A wracając do adremu... Z informacji które przytoczyłaś, wnoszę, że zabieg któremu poddała się Twoja Mama, był zabiegiem radykalnym, czyli zakończył się sukcesem. Jest więc nadzieja, iż wznowy nie będzie, aczkolwiek jak przy tego typu chorobach - może być różnie.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
okej, nie chce sie spierać, nie mam pretensji.. po prostu pytanie retoryczne nie bylo jedynym w moim poście. pytałam tez o ból gardła, bo nie mam zielonego pojęcia na ile może on być spowodowany podrażnieniem przez tracheotomię, czy innego pochodzenia. ale to już nieważne...
uwierzcie, że ja naprawdę nie wiem, gdzie mam się z mamą udać, gdzie się zglosić jak pojawia się coś niepokojącego, dlatego pytam tutaj, poza tym - moje pytanie retoryczne było czystym wylaniem uczuć, myslałam, że można tutaj to robić i uzyskać wsparcie, przykro jest, kiedy inni na tego typu posty dostają odpowiedzi, a mój temat spada gdzieś na drugą stronę.
i staram się, jesli już chodzi o te medyczne sprawy, formułować pytania tak, żeby były jak najbardziej konkretne... ale widocznie niedostatecznie.
Margareth, czytam każdy Twój post, niemniej jestem w stanie odpowiedzieć tylko na te Twoje pytania, na które znam odpowiedź... Podstawową metodą leczenia u mnie była skojarzona radiochemioterapia, i w w tej kwestii, jak również w kwestii skutków ubocznych takiej terapii mógłbym się wypowiedzieć na podstawie własnych doświadczeń, niemniej o skutkach ubocznych zabiegów chirurgicznych wiem niewiele... Przykro mi że nie mogę pomóc tak bardzo jakbym chciał. Mama mojego kolegi szykuje się do takiego zabiegu jaki miała Twoja mama, więc to Wasze doświadczenia pomogą innym potrzebującym, jeśli tylko zechcesz je opisywać. Z całą pewnością też zgłosi się ktoś z naszych forumowiczów, kto ma większe niż ja doświadczenie w takim przypadku jak Wasz, i przekaże cenne rady, jednak na nasze pytania nie zawsze odpowiedzi otrzymujemy od razu. My, forumowicze, wszyscy jesteśmy wolontariuszami, i pomagamy na miarę wiedzy, oraz wolnego czasu...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Gazda,tak wiem, dlatego nie mam do nikogo pretensji, po prostu czuję się z tym wszystkiim bardzo sama.. dla mnie i mamy to wszystko jest nowe, a ja po prostu mam teraz taką miazgę w głowie, że nie umiem rozsądnie myśleć, apropos tego, co mamie zaczyna co jakiś czas dolegać. a też nie chcę popadać w paranoję i wszędzie widzieć raka.
nie wiedziałam też, gdzie mam się zgłosić, bo wobec nas każdorazowo stosuje się metodę spychania na inne poradnie, ośrodki.
dziękuję, że starasz się każdorazowo wypowiadać pomimo, że przecież Twoje leczenie wygląda inaczej...
przed chwilą dzwoniłam do Centrum Onkologii, żeby dowiedzieć się, dokładnie, gdzie moja ciotka zabrała wtedy mamę - do jakiej poradni, na sto procent. bo to, co przekazały mi apropo tej wizyty było dla mnie niewystarczające. trochę wierzyć mi się nie chciało, że radioterapeutka, mimo, że zaniechała radioterapii - nie powiedziała co robić dalej, oprócz hasła : laryngolog.
dzięki recepcjonistce mniej więcej wiem chyba, co dalej, poradziła mi, żeby [jak pojedziemy do Jurasza usunąc tracheotomię] przy następnej wizycie poprosić o skierowanie do poradni laryngologicznej - onkologicznej i wtedy będzie mogła mnie do takiej zarejestrować u nich w CO. mam nadzieję, że nikt mi nie odmówi takiego skierowania, chciałabym, aby mama zaczęła być w końcu pod opieką jednego stałego lekarza, który będzie miał wiedzę na tyle, by móc poradzić co dalej w razie ewentualnych niepokojów. bo na chwilę obecną stałą opiekę i rutynowe kontrole ma zapewnione tylko w poradni chirurgii plastycznej, ale jakoś niezbyt pewnie czuję się wiedząc, że na chwilę obecną to jedyna stała opieka, jakiej Mama doświadcza.
póki co jednak ta wizyta dopiero 13 marca...
Ale Ja Ci chyba na początku pisałam, że w trakcie leczenia przechodzi się od lekarza do lekarza i każdy robi swoje i tak jest, dopóki nie wygojone do końca, wszystkim kieruje chirurg który ostatnio kroił.
Druga sprawa to Twoje obawy, owszem wznowa miejscowa może byc szybko, ale nie w ciągu 2 tygodni, to na 99% odczyn zapalny na nici chirurgiczne. Jest taka zasada, że z każdym niepokojącym objawem trzeba poczekac 2,3 tygodnie dopiero robic badania. Wyobrażasz sobie robienie prześwietleń, MR i czego tam jeszcze po każdej chrypce czy drapaniu w gardle?
Trzecia sprawa: nigdy w żadnym badaniu nie zdobędziesz pewności że już wszystko w porządku i możesz sprawę odłożyc. Pewien poziom niepewności pozostanie do końca życia i to należy zaakceptowac. I co za tym idzie nie możesz liczyc na to że mama będzie pod kontrolą onkologa i on sam z siebie będzie o wszystko dbał i sprawdzał co potrzeba. Tak nie będzie, to RP i co najmniej staranna obserwacja chorej i ogólne badania kontrolne należą do chorego. Czas szczególnej mobilizacji dobiegł końca (z tego co napisałaś do tej pory to wygląda że raczej wszystko ok) teraz wszystko na wolniejsze tory ale jak to mówią nie tracic czujności onkologicznej. Życzę pomyślności i trochę spokoju. Pozdrowienia
ps laptop mi nawalił i jestem bez netu.
co do tego odczynu, on się pokazał jakoś jeszcze pomiędzy pierwszą operacją [tą grudniową], a drugą [z końca stycznia]. czyli gdzies mniej więcej w drugiej polowie stycznia (23-24 styczeń mniej więcej). wtedy to miało forme jakoby dwóch własnie otworków zaraz przy szwach, z których sączył się zołtawy i krwisty płyn. trochę to sie odsączyło, potem się zasuszyło i odpadł strupek. caly czas to miejsce jest zaczerwienione [skóra dookoła niego i wszystkie szwy w poblizu] i dopiero dzis mama zauważyła, że pojawiło się w tym miejscu zgrubienie z podskórną żółtawą substancją. gdyby nie forma "guzka" - wcale by mnie to nie zaniepokoiło.
zdaję sobie sprawę właśnie, że nikt za nas nie będzie czuwał nad mamą, dlatego stąd właśnie to moje podejście panikary co do tej zasady - 2, 3 tygodnie - wielkie dzięki za ta informację! teraz będę już wiedzieć mniej więcej, żeby tak nie martwić się od razu i nie być takim w gorącym wodzie kąpanym narwańcem, zwłaszcza, że teraz przeciez mamy wizytę, właśnie w takim terminie [bo za około 2 tygodnie właśnie].
i masz rację, gaba, póki co cała reszta wygląda okej. wielkie dzięki za objaśnienie wszystkiego
dzisiaj mamie w miejscu tych szwów, tego zaczerwienienia, pojawiło się zgrubienie, pod którym podskórnie widzę znów żołtawą wydzielinę.
Czy skóra jest zaczerwieniona?Bardziej ciepła niż w innych miejscach?Czy Mama gorączkuje?
Jak bardzo się martwicie zawsze możecie iść prywatnie na USG, żeby lekarz podejrzał, czy faktycznie coś się dzieje.
Ból gardła może być spowodowany różnymi czynnikami, od samego zabiegu po zwykłą infekcję. Nie wpadajcie w panikę bo to tylko pogarsza sprawę.
Wiem, że łatwiej to powiedzieć niż wykonać, ale uwierz mi, nie tędy droga.
A co powiedziałabyś na wizytę u psychologa?Tak, żeby się zwyczajnie wygadać?
Pamiętaj, nie jesteś tu sama, ale nie zawsze czas, albo wiedza pozwalają odpowiedzieć na zadane pytanie.
Czasem lepiej nic nie napisać, niż pisać nic nie znaczące głupoty, prawda?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum