Ma być w poniedziałek...
Mama im dłużej czeka, tym bardziej się boi. Czego sie boi? Bólu, głównie bólu.
Czy ktoś z Was orientuje się, na ile może odczuwać silny ból po takiej operacji? Zastanawia mnie też, jak długo będzie mieć problemy z jedzeniem [ czy dożywotnio?]. Mama, im mniej jest pewna terminu operacji, tym częściej dopytuje, co czeka ją po. A ja nie do końca wiem, co mam odpowiadać?
Niemniej, czekamy na tą operację, jak na zbawienie. Mam nadzieję, że się odbędzie już w ten poniedziałek...
Margareth,
Środki przeciwbólowe dostępne obecnie pozwalają żyć bez bólu. Jest to kwestia, którą można, a wręcz należy poruszyć z prowadzącym onkologiem. Panel dostępnych środków przeciwbólowych (razem z morfiną w tabletkach - nie należy się jej bać) jest szeroki i zależy m.in. od natężenia bólu. Twoja Mama ma nie czuć bólu - to naczelna zasada, którą się musisz kierować. Jeśli ból jest - należy zmienić leczenie. Nie ma tłumaczenia: "-No wie pani, trochę musi poboleć". NIE MUSI.
Jeśli chodzi o problemy z jedzeniem to wszystko zależy od zakresu operacji. Nie wiem, jaki to ma być zakres, podejrzewam, że sami chirurdzy wiedzą tylko mniej więcej. Nie wiem też, czy rekonstrukcja będzie, jeśli tak, to czy będzie od razu? Poczekajmy do poniedziałku, będziemy wiedzieć, na czym stoimy.
Trzymajcie się obie
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Jest to kwestia, którą można, a wręcz należy poruszyć z prowadzącym onkologiem.
problem w tym, że nie mamy prowadzącego onkologa.. w CO Bdg zajmowali się mamą głównie chirurdzy a i wsród nich nie było konkretnego lekarza prowadzącego, chwilowo prowadzącym był ten, kiedy mama lerzała u nich na oddziale, ale "prowadzenie" zależało od tego na jakiej sali leży. w Juraszu za to, zajmują się mamą laryngolodzy.
i właściwie wiem tylko tyle, że po leczeniu chirurgicznym mamy się zgłosić do poradni radio-, chemioterapeutycznej, podejrzewam, zę w CO Bdg z powrotem. ale prawdę mówiąć ciężko było z nimi cokolwiek ustalić, po prostu wypisali mame i tyle.
w Juraszu z resztą też mama nie ma konkretnego lekarza prowadzącego, tylko tego, który jest "szefem linii żeńskiej oddzialu".
doradźcie, jak zatem "pozyskać" sobie jednego stałego lekarza? jestem przekonana, ze taki na pewno będzie nam potrzebny.
Rekonstrukcja ponoć ma być, operacja, z tego co mi powiedziano, opóźniła się, bo czekano na jakiś specjalistów z zakresu chir. plast. Ale fakt, chyba warto jednak poczekac do poniedziałku...
Nie ma lekarza omnibusa który znałby się dobrze na wszystkim, Twoja mama ma zaniedbaną chorobę i jak na razie całkiem dobrze wylądowała, bo u specjalistów chirurgów tej okolicy i będzie teraz przechodziła od specjalisty do specjalisty. Musisz pamiętać że im lepszy specjalista tym mniej wie o niedotyczących jego dziedziny aspektach, więc nie ma sensu pytać chirurgów laryngologów jak się skończy to leczenie, oni wytną co mogą z najmniejszym możliwym skutkiem ubocznym. Później radioterapia i ewentualnie chemioterapia, pamiętaj że też mogą mieć niemałe skutki uboczne. Tak teraz jest zorganizowane leczenie, gdyby miał to ktoś jeden koordynować to musiałby podejmować decyzje w sprawach na których się nie zna. Każdy specjalista ogląda chorą i mówi "mogę zrobić tyle i tyle, reszta to już nie do mnie" Chirurdzy onkolodzy wykazali się odpowiedzialnością i znaleźli lepszych od siebie specjalistów do wykonania tej operacji. Zaręczam Ci że nie jest to powszechna praktyka.
Wiem że to trudne ale trzeba zaakceptować fakt że nie da się przewidzieć "co dalej", bo np radiolog dopiero jak zobaczy pacjenta po "wstępnym wygojeniu" to może powiedzieć jak będzie naświetlał i co w związku z tym uszkodzi (zęby, gardło, język itp). Trzymaj się
[ Dodano: 2011-12-18, 13:10 ]
Nie mogę się napatrzeć na tego kociaka, tu jest dział "nasze zwierzaki" może wrzuć tam parę fotek.
gaba,
czyli nie mam się nastawiać na stałego lekarza? w trakcie gojenia się rany pooperacyjnej do kogo się zgłaszać po leki przeciwbólowe? po środki łagodzące w trakcie chemio -. radioterapiii, do kogo się zglaszać bo środki łagodzace skutki uboczne? czy do radio (chemio) terapeuty, który zaleci leczenie?
pytanie - jak radzicie - zgłosić się do poradni onkologicznej w Toruniu po leczeniu chirurgicznym, czy w CO bydgoszcz z powrotem? Kompletnie nie wiem, doką mam się udać. Wiem, że w szpitalu miejskim w Toruniu mamy poradnię onkologiczną ogólną, wraz z poradniami chemioterapii oraz radioterapii.
zdaję sobie sprawę, że laryngolog niewiele powie o leczeniu onkologicznym, onkolog o radiologicznym etc. ale jednak wciąż nie mamy stałego lekarza onkologa :( naprawdę trochę zaczynam się już motać. bo czytam tutaj na forum, że jednak wszyscy chorzy oprócz radiologów etc. mają stałych onkologów z którym się ze wszystkim zwracają w razie czego, a my nie... ehhh proszę o rady, im więcej stresu tym bardziej moje myślenie zaczyna szwankować
[ Dodano: 2011-12-19, 01:25 ]
co do kociaka, w dziale "nasze zwierzaki" jest już w powiększeniu to zdjęcie, co jest w avku, może wkrótce wrzucę nowe :-) cieszę się, że Łapcia zwróciła Twoją uwagę!
Będziecie mieć stałego lekarza podczas opieki ambulatoryjnej po zakończeniu leczenia szpitalnego. Na razie mamą zajmuje się właściwy lekarz-szpitalnik "prowadzący" salę na której mama leży.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
ooo, dzięki za wyjaśnienie, Gazduś! do mnie to trzeba łopatologicznie czasem
trwa operacja... dzisiaj ważny dzień, ojojku, niechże mi mamulkę dobrze "pokroili"
Irka, wielkie dzieki..!
Operacja skończyła się jakieś 20 min temu. Z lekarką która operowała kontaktowałam się jedynie telefonicznie, nie podała szczegółowego zakresu wycięcia, powiedziała jednak, że zmiana była b. rozgległa, że materiał został wysłany do badania. Powiedziała także, że kontakt telefoniczny z mamą odpada [na jak długo?? czy nie będzie mogła mówić na stale..?]. Mowiła także, że chirurdzy plastycy "załatali" ranę, że teraz musi się to wszystko dobrze wygoić, a dalsze leczenie bo całkowitym wygojeniu odbędzie się na oddziale chirurgii plastycznej.
Mam teraz pytanie, bo wiem, że mama ma zgłosić do się do poradni radioterapeutycznej, ale jak to? Przecież radioterapia musi się odbyć w jakimś okreslonym czasie po operacji tak? Czy czekanie na kolejny zabieg [plastyczny] nie uniemożliwi nam dalszego leczenia naświetlaniami?
To właśnie musisz omówić i z radiologiem, a najpierw z lekarzem w szpitalu, bo plastyka to jest jakość życia, a radioterapia może przesądzić o skuteczności leczenia, czyli życiu, ale w mojej ocenie za jakiś tydzień (ale uwaga - przed wypisaniem, bo po to nikt nie będzie chciał gadać), będzie już można ocenić zewnętrzne efekty operacji. Naświetlać można już po 2 tygodniach od operacji jeżeli rana czysta, optymalnie zaczyna się naświetlanie 5 do 8 tygodni po operacji. Powinnaś się dowiedzieć czy ta druga plastyka ma poprawić tylko efekt kosmetyczny czy też przywrócić ważne funkcje, czy można ją wykonać po naświetlaniach? Ja bym się trzymała Bydgoszczy jeżeli to nie za bardzo uciążliwe. Mam nadzieję że mama ok, pewnie niemożliwość mówienia to opuchlizna + opatrunki.
To jedno zdjęcie widziałam, ale ona zasługuje na więcej.
Pozdrowienia
Wszystkie szczegóły dotyczące drugiej operacji, zakresu operacji dzisiejszej itp. poznam myślę jutro, jak porozmawiam z lekarką, przez telefon nie chciała rozmawiać zbyt rozlegle.
Dziękuję za wszystkie rady i opinie, to naprawdę dla mnie bardzo ważne, sama nie wiedziałabym o co pytać, na co zwracać uwagę, kiedy i gdzie się zgłosić. A nie chcę przegapić żadnego terminu.
Witam,
Jakiś czas mnie nie było.
Mamie wycięto jedynie tkankę miękką i węzły chłonne, uzupełniono płatami skórnymi z czoła i nogi. Z tego co mnie poinformowano - żuchwa nadal jest na swoim miejscu. Oczywiście cały materiał został wysłany do badania a wyniki poznamy po nowym roku.
Jak przeszczep się goi - tego nie wiem, wszystko jest bowiem pod bandażami. Lekarze mówią że goi się dobrze. Przy wypisie dostaniemy skierowanie na radioterapię i na oddział chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej - gdzie dokładnie się dowiem na czym ma polegać druga operacja. Oczywiście lekarz potwierdził, że radioterapia jest wazniejsza. To narazie wszystko, co wiem.
Irka,
wielkie dzięki za zainteresowanie!
Nie pisałam, bo myslałam, że nikt nie zagląda tutaj.
Wyniki już są ale wczoraj nie udało mi się złapać naszego lekarza, który ma do nich dostęp, a dzisiaj jeszcze operuje. Jak się czegoś dowiem - dam znać.
Mama w środę, albo czwartek wychodzi do domu. Chirurdzy plastycy obejrzeli twarz mamy i powiedzieli, że na tym etapie kończą swoje leczenie. Jak się wszystko dogoi - chcą przeprowadzić drugi zabieg, ale tak jak mówię - nie wiem na czym będzie polegał, musimy iść tam do nich na wizytę, ale to po wypisie z oddziału otolaryngologii. Jak już wspominałam, mamy dostać odpowiednie skierowania.
Zastanawiam się tylko, jak to teraz z opatrunkami? No bo mama cały czas w szpitalu ma dwa razy dziennie zmieniane opatrunki, ta skóra na twarzy jest odpowiednio naciągana przy każdym i ja raczej nie będę w stanie samodzielnie tego dokonać? Czy to znaczy, że będziemy musiały dojeżdżać do Bydgoszczy, czy może tutaj w Toruniu będize można zorganizować jakąś pomoc?
ychhh skomplikowane to wszystko, ale jakoś musimy dać rade.
Sama zmiana opatrunku to nic skomplikowanego. Jeśli sami nie dacie rady, z całą pewnością na izbie przyjęć w każdym szpitalu w Toruniu to zrobią. Nie wiem tylko co ze skierowaniem - trzeba chyba poprosić lekarza prowadzącego, by wypisał.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum