friend - podczytuję Twój wątek - przesyłam Ci wiązkę energii - dobrej energii - niech otoczy Wasz dom. Wiele zależy od nas, ale jak to w przyrodzie, musi być równowaga - więc tyle samo od nas nie zależy. Ale żyjemy tu i teraz więc niestety musimy zmierzać się z życiem czy tego chcemy czy nie. pozdrawiam / aga
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
Jestem tylko słabym, zagubionym człowiekiem. Wiem, że od nas bardzo a zarazem tak mało zależy... mam tylko nadzieje, że Bóg i moja kochana żona będą nam pomagać bym wychował córki na wspaniałe mądre, piękne kobiety a sam był dobrym człowiekiem, by żona mogła być z nas dumna.
_________________ Kochana Żona [*] 2012-04-12 godz 9:30 Spoczywaj w Pokoju. Mimo wszystko, życie jest piękne....
To pytanie prześladuję każdego.
Mnie również nachodzą myśli, że kiedy mamulę 2 lata temu lekarze bezskutecznie leczyli na tzw jelito drażliwe, mogłam być bardziej podejrzliwa, że coś jest nie tak. Że może częste oddawanie moczu to również objawy rozwiniętej choroby nowotworowej jajnika. Co więcej często wyrażałam swoje zniecierpliwienie kiedy chciałam z mamulą wyjść na zakupy a mamula bez przerwy musiała wracać to WC. Gdybym wiedziała wtedy to, co 6 msc później okazało się tragicznym wyrokiem, może wcześniejsze leczenie przedłużyło by mamuli zycie o 5-7 lat. Zapomniałam ją za to przeprosić, że byłam taka niecierpliwa i niesprawiedliwa dla niej.
Wiem, że takie myślenie nic nie zmieni i może tylko pogorszyć mój ogólny stan psychiczny..mam tylko nadzieję, że w Niebie jest jej lepiej niż na ziemskim padole i patrzy teraz na mnie i będzie opiekować się mną z daleka.
Ehhhh.... bardzo mi Jej brakuje
_________________ Moja Mamulka 25.06.1952r.- 07.05.2012r.
Ciągle zadaje sobie pytanie, czy zrobiłem wszystko co mogłem dla żony.....
Ja sobie też zadaję takie pytanie: czy aby na pewno zrobiłam wszystko???... i myślę sobie, że do końca swoich dni będę szukać odpowiedzi na nie... Friend, nie zadręczaj się, bo to nic nie da. Musimy żyć dalej, choć wydaje się to trudne:( Dziwne, ale przed śmiercią myślałam, że jak już TO nastąpi, to świat się zatrzyma..... Tatuś odszedł, świat pędzi dalej nie zatrzymując się ani na chwilę.
-a jaką radę masz dla tych,którzy nie wierzą?
[b]Gosia29, - nie myśl w ten sposób.Już na tym forum przeczytałam,że nasi zmarli są smutni i martwią się,gdy widzą jak ich bliscy czynią sobie wyrzuty podobne do Twoich.Nie mogę tak szybko znaleść tego wpisu,ale był wyjątkowo mądry.
Gosia29 napisał/a:
Ehhhh.... bardzo mi Jej brakuje
- i to jedno Ci zostanie.Moja Mama zmarła w 1969 r.,a ja wciąż tęsknię.
Tak wiem, że zmarli nie znoszą jak bliscy za bardzo dręczą się z powodu ich odejścia, ba nawet potrafią się śnić i proszą o spokój dla nich. Nasz płacz , rozpacz nie pozwala im odejść w spokoju do innego pięknego świata. Wiem, to wszystko dużo o tym czytałem ale co innego czytać a co innego odnieść to do siebie kiedy odszedł ktoś bardzo, bardzo bliski...
Friend - teraz przeczytałam, że Twoja żona odeszła ... Bardzo mi przykro ...
Wyczytałam gdzieś, że żałoba trwa ok. roku. U mnie nie minął jeszcze rok od śmierci
mamy i może dlatego dalej boli? Ale już nie płaczę tak często, jak kiedyś.
Jest to długi proces - trzeba nauczyć się na nowo żyć, poukładać sobie wszystko inaczej.
Dobrze, że masz wsparcie rodziny, że masz dla kogo żyć. Bez tego byłoby jeszcze trudniej.
Życzę Ci spokoju, cierpliwości. I bądź łagodny dla siebie i córek.
Dzień Dobry, wszystko powoli zaczyna wracać do normy jeśli można tak nazwać tzw. normalnego życia. Z dziećmi jest coraz lepiej ze starszą i młodszą córką. Przestałem brać leki, czuje się dobrze, optymistycznie patrzę w przyszłość. Bardzo dużo czytałem o ludziach którzy przeszli to co ja i nawet więcej (stracili żonę i dziecko), Wszystkim polecam program w Religia TV "Ludzie na walizkach - historia Igora Janke, który stracił w wypadku ukochaną żonę i synka. Rozmawiałem z nim, czytałem co mu mówił o.Jacek Salij. To wszystko wyprowadziło mnie na prostą. Mam prawo do szczęścia, mam prawo do radości, uśmiechu, cieszenia się życiem, wręcz obowiązek jako chrześcijanin, wszak jestem dzieckiem Bożym. Wszystkim polecam zawierzenie, oddanie swojego życia Maryi odmawianie często Różańca. Mam wspaniałe córki, które dają mi niesamowitą energie i radość życia. Kultywuje w domu pamięć o mamie, ukochanej żonie. Dzieci to widzą, jeszcze nie rozumieją dlaczego ale zrozumieją w przyszłości. Co miesiąc jeżdżę do hospicjum na Mszę Świętą, Litanie Imion osób które kochaliśmy a odeszły. Msza jest zawszę w ostatnią sobotę miesiąca na 15:00. Dużo o mamie rozmawiam z dziećmi, jeżdżę z młodszą lub sam na cmentarz z kwiatami, zniczami. Na komodzie stoją zdjęcia żony z dziećmi oraz z lat młodości kiedy byliśmy długo przed ślubem. Starsza córka zaczyna nosić biżuterie po mamie. Do tej pory nie miała odwagi/chęci tego robić, nie lubiła tych zdjęć ale teraz jest inaczej. Wiem, że ukochana żona jest w lepszym świecie, jest szczęśliwa, radosna, uśmiechnięta i opiekuje się nami.
Mimo wszystko, życie jest piękne i warto żyć radośnie.
Mądrość Syracha
Żałoba po zmarłym
16 Synu, wylewaj łzy nad zmarłym
i jako bardzo cierpiący zacznij lament,
według tego, co mu przystoi6, pochowaj ciało
i nie lekceważ jego pogrzebu!
17 Płacz gorzko i z przejęciem uderzaj się w piersi,
zarządź żałobę odpowiednio do jego godności,
dzień jeden lub dwa, dla uniknięcia potwarzy,
potem już daj się pocieszyć w smutku!
18 Ze smutku bowiem śmierć następuje:
smutek serca łamie siłę.
19 Tylko do chwili pogrzebu niechaj trwa smutek,
bo życie udręczone - przekleństwem7 dla serca.
20 Nie oddawaj smutkowi swego serca,
odsuń go, pomnąc na swój koniec.
21 Nie zapominaj, że nie ma on powrotu,
tamtemu nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz.
22 «Pamiętaj o moim losie, który będzie też twoim:
mnie wczoraj, tobie dzisiaj».
23 Gdy spoczął zmarły, niech spocznie i pamięć o nim,
pociesz się po nim, skoro już wyszedł duch jego.
_________________ Kochana Żona [*] 2012-04-12 godz 9:30 Spoczywaj w Pokoju. Mimo wszystko, życie jest piękne....
Czytałam Twoje posty od samego początku. Bardzo Ci współczuję z powodu "odejścia" Twojej żony. Ja straciłam ukochanego męża prawie trzy lata temu (sierpień 2009). Zmarł na zawał serca, nikt się tego nie spodziewał (bo nie chorował), tym bardziej był to dla mnie szok !! Powiem szczerze, że tak bardzo za Nim tęsknię, że mam wrażenie, że zwariuję z tęsknoty (jak jestem sama w domu to krzyczę na cały głos z żalu, dlaczego ON ?!!, przecież był tak wspaniałym człowiem, cudownym i kochanym) , ale potem przychodzi świadomość, że mam dla kogo żyć i "cieszyć " się życiem (mam dwóch dorosłych synów). Wiem, że łatwo się mówi: dasz radę, ale nie masz wyboru i musisz starać się żyć "normalnie" dla siebie i Twoich córek. Ponoć czas leczy rany.... trochę to potrwa, ale będzie dobrze. Życzę Ci dużo spokoju i wytrwałości
Pozdrawiam
Hania z Kaszub
_________________ Hanka
Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło.
Witam, jak ten czas leci....to już ponad pół roku po śmierci żony.....w domu zrobiłem totalne porządki, remont mieszkania, ze wszystkim daje sobie doskonale rade, nauczyłem się gotować i piec ciasta. Mam w sobie radość życia, dużo energii do działania oraz optymistycznie patrze w przyszłość. Wróciłem do systematycznego biegania, nadal codziennie jeżdżę rowerem do pracy, co tydzień kąpie się w morzu.....wszyscy się dziwią skąd mam w sobie tyle energii i jak to jest że tak sobie doskonale daje radę ?!
A ja wie, skąd, mam dobre duszki w niebie, i zawierzyłem i zawierzam moje życie i całą moją rodzinę Maryi.
_________________ Kochana Żona [*] 2012-04-12 godz 9:30 Spoczywaj w Pokoju. Mimo wszystko, życie jest piękne....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum