W CO pielęgniarka-sekretarka wszystko sama kopiowała co było potrzebne lekarzowi.
Np. miałam chyba ze dwa wypisy podpisane przez moją panią doktor prowadzącą, i jeden był dla pana doktora od naświetlań (specjalnie dla niego). To lekarz od naświetlań nie chciał oryginału. Powiedział, że oni oryginałów nie biorą.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
To lekarz od naświetlań nie chciał oryginału. Powiedział, że oni oryginałów nie biorą.
a u nas.... biorą wszystko i do wszystkich działów i Oddziałów trzeba mieć skierowanie - INACZEJ NIE PRZYJMĄ
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
asereT, chyba nie masz innego wyjścia, jak poprosić o teczkę chorobową męża i wszystko sobie skserować.
Ja orginałów pilnowałam, dawałam tylko kopie, ale i tak pytali czy mogą tą kopię zatrzymać, orginałów nigdy nam nie zabierali.
Jesteś bardzo zaradna, to napewno z tym sobie poradzisz
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Ela1 u nas w Ś.C.O wręcz domagają się oryginałów, a jak bardzo się upierasz, że nie masz nawet ksero, to odsyłają Cię na zewnątrz gabinetu gdzie wisi zawiadomienie : " prosimy o kserowanie kart, przed wizytą w gabinecie"..no i to ksero możesz sobie zatrzymać, a oryginał ląduje w kartotece.. jak już wcześniej pisałam zrobiłam sobie w domu 2 egzemplarze "na kolorowo" ksero p co wyglądało jak oryginał... no i teraz nie mam nic. Dodam jeszcze, że jeśli ktoś chce skserować sobie dokumentacje zawartą w kartotece, to niestety musi wystąpić do kierownika (lub jego z-cy) działu rejestracji z pismem motywującym po co, na co lub dlaczego, czy do czego nam są potrzebne ksera. Pismo takie jest rozpatrywane, ale nie od razu. Informacja taka widnieje napisana dość dużą czcionką i wywieszona na oknach rejestracji. Z oryginałów jakie posiadam to są karty wpisowe z Oddziałów bez ostatniej czyli chemioterapii, bo lekarz stwierdził, że leczenie nie jest zakończone i nie wyda ..tak Bogiem a prawdą, to ja nie wiem jaką chemię podawali mężowi.. zbywani byliśmy w tym temacie. Zapytałam neurologa o to tłumacząc, że mogą o to pytać w W-wie..no to napisała mi na karteczce: DDP 150 mg (130 po zmniejszeniu),
NVB 50 mg (40 po zmniejszeniu)
+ p/wymiotne, osłonowe i furasemid
no i teraz wiem co brał, ale wiem dopiero od 21 lipca, a mąż chemię zakończył 12 stycznia
[ Dodano: 2011-08-21, 21:39 ]
Katarzynka36 napisał/a:
Teresko
A jak się Mąż czuje teraz? jak bóle głowy?
ściskam
Katarzynka 36 mąż jest cały czas na sterydach, co prawda 21 lipca dr neurolog zaleciła by je zmniejszać po trochu, dała rozpiskę aby co 4 dni zmniejszać o 1... i w dniu 17 sierpnia powinniśmy brać już tylko 1 mg dziennie, ale na wizycie w RTH wspomniałam o tym i Pani dr powiedziała, żeby nie schodzić do 1 i za 4 dni 0,5 tylko utrzymać aż do naświetlań te 2 mg.. a mąż po nich niby nie odczuwa żadnego bólu głowy, nie ma zachwianej równowagi, żadnych zachwiań czy tików, samochód prowadzi codziennie... tylko że okropnie puchnie.. kark zrobił się jak u kulturysty, twarz obrzmiała jakby go pszczoły czy szerszenie pożądliły, i brzuch ma jak ciężarna kobieta... A ogólnie jest pełen optymizmu, ma ogromne plany do zrealizowania... a i na "Warszawę" w lipcu obraził się, bo go nie chcieli operować... i tak do czwartku wbijaliśmy mu do "jego pustej głowiny", wbijaliśmy tzn, ja, cała rodzina i lekarze..wszystkich specjalności, nawet sama pani dr radioterapeuta.. powiedziała" "wielka szkoda, że zrezygnował Pan z szansy w Warszawie.."
[ Dodano: 2011-08-22, 15:02 ]
UFFFFFFFFFFFFFFF nareszcie po zażartej walce i piśmie do Kierownictwa Działu Rejestracji odzyskałam oryginał konsultacji odbytej w COI w Warszawie oraz skierowanie z CHTH do RTH.. i jutro jedziemy bladym świtem do stolicy....
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Witam.
Wyjechaliśmy rankiem ze Skarżyska (nocowaliśmy u córki) do Warszawy..podróż była z przygodą... na drodze była kraksa, i przymusowy postój. 2 wozy straży pożarnej rozcinało samochody.
W Warszawie powinniśmy być na 7,40, a dotarliśmy na 8,50.
Jednak rejestracja tam sprawnie działa i już o 9 30 mąż był zarejestrowany ( w gabinecie, który wskazał neurochirurg)
W piątek zadzwoniłam tam, upewniając się czy będziemy przyjęci Pani zapisała nas w zeszycie na konsultację pytając od kogo mamy ostatnią kartę konsultacyjną i prosząc by przytoczyć co zawiera ta karta konsultacyjna z ich centrum.
Więc dziś po zarejestrowaniu grzecznie przeszliśmy do zatłoczonej poczekalni pod gabinet teleradioterapii...Tam też nie czekaliśmy zbyt długo..bo około 30 - 40 minut...ale zdziwienie nasze nie miało granic, gdy Pani doktor przejrzała nasze wszystkie karty historii choroby i stwierdziła, że to nie tu powinniśmy się zgłosić... spojrzała na podpis lekarza..i z uśmiechem powiedziała, że ten pan dr słynie z mylnego kierowania pacjentów. Bo Ona czyli pani dr zajmuje się pierwotnymi guzami mózgu na nie przerzutami. Jednak była bardzo uprzejma i gdy poprosiłam by sprawdziła, że ja wszystkie dane podałam w piątek telefonicznie i można było to wtedy sprostować, i mogłabym w ten sam dzień - piątek ustalić termin w poradni RTH Chorób klatki piersiowej i płuc... Pani dr przeprosiła w imieniu koleżanki, która popełniła gafę... podała nam numery gabinetów (4), pod którymi możemy ustalić termin wizyty w którymś z wymienionych. Było ciężko coś znaleźć na szybki termin .ale załatwiłam udało mi się zapisać męża do pani profesor Lucyny Kępka , która tam konsultuje raz w tygodniu..i do niej zapisałam męża.. a sekretarka medyczna była tak serdecznie nastawiona, że już nie muszę się rejestrować, bo sama zarejestrowała a my mamy tylko wcześnie rano usiąść pod gabinetem!!i znów jedziemy do W-wy w czwartek!!!!
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
niestety, cały czas..i wciąż... ale............. no właśnie Ja się nie poddam...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
przydałby się ten miecz, ale lepsza by była bomba, lub granat z odbezpieczonym zapalnikiem, bo dziś to horror i
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Ale ja dla pewności numerek do rejestracji bym wzięła.
, nie ma chyba takiej potrzeby, bo mam zrobiony wpis do kontrolki i odnotowane, wpisane jest także w komputer..
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum