Dopóki nie dzieje się nic, co mogłoby dzieci przerażać - typu jęki, lub coś podobnego - tata będzie tu z nimi.
Brawo. To cenne, choć bolesne doświadczenie na całe życie.
Wiosna napisał/a:
ale zdarzają się przerwy -to chyba są bezdechy...?
Tak. To normalne w procesie odchodzenia.
Wiosna napisał/a:
Czy to możliwe, żeby to była padaczka?
Tak. Miej w domu zapas Relsedu, podawaj w razie potrzeby.
Wiosna napisał/a:
spowolniłam kapanie
Bardzo dobrze. W razie potrzeby "puszczamy" 500 ml/dobę. Za jakiś czas możesz znowu puścić powoli - tak, żeby uzupełnić wodę, którą J. traci w czasie oddychania, pocenia się. Chodzi o to, żeby masywne odwodnienie nie przysporzyło dodatkowych cierpień.
Dzielna jesteś bardzo
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Co do dzieci, napiszę o kilku reakcjach - siedmiolatka pyta, czemu tata ma pampersa, a w tej samej chwili sama sobie odpowiada- no tak, tata nie ma siły pójść do ubikacji. Czterolatek na widok kroplówki mówi - tata jest podłączony do ładowarki... 9-i 11-latek bawią się w pokoju obok i w pewnym momencie mówią - chodźmy do taty, trochę się Nim nacieszymy... Głaszczą Go po rękach, córeczka wcisnęła Mu w dłoń wafelka przyniesionego z przedszkola. 13-latek pomaga w zmianie poozycji.
Paradoksalnie teraz jest lepiej, kiedy mężowi się pogorszyło, w relacjach z dziećmi. Wcześniej bywał agresywny - krzyczał na dzieci bez powodu, zdarzało się że rzucił kapciem. Wtedy dzieci Go unikały. Tłumaczyłam, że to choroba tak działa. Teraz tak jakby odzyskały tatę, tyle że nie ma z Nim kontaktu.
[ Dodano: 2015-03-23, 19:29 ]
Mój Kochany odszedł dziś po 3 rano.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to naprawdę.
Już teraz za Nim tęsknię , a jeszcze tyle lat przede mną, wszystkie bez Niego... Jak to wytrzymać...
Samo przejście było łagodne, nie było niczego strasznego w tym...Trzymałam Go za rękę i odmawiałam Koronkę ( była Godzina Miłosierdzia ). Przestał oddychać, po długiej chwili złapał jeszcze dwa oddechy, tak jakby przełknął coś z trudem - i umilkł. Trzymałam Jego rękę przy policzku , czekając że może znów zaczerpnie powietrza, po 10 min spytałam - Kochanie, jesteś tu jeszcze, czy już poszedłeś ?
Odpowiedzi nie było... J wyglądał jakby zasnął , jakby wreszcie zasnął spokojnie i oddychał bez problemu....
Rano odmówiłam wspólnie z dziećmi modlitwę, pożegnały Tatę leżącego spokojnie na łóżku.
Ten dzień zdaje się nie mieć końca, chciałam więc podziękować Wam za wszelką okazaną pomoc i słowa wsparcia. Napisałam o naszych ostatnich wspólnych chwilach, bo może ktoś się bardzo boi - jak ja wcześniej - że samo umieranie będzie straszne i traumatyczne. Nie zawsze tak jest. Dziękuję Bogu, że u nas było tak łagodnie.
Najtrudniejsze będzie dla mnie dopiero teraz .
Bardzo mi przykro, przyjmij moje wyrazy współczucia. Mąż już nie cierpi a przed Tobą następny trudny okres. Dasz radę bo masz dla kogo. Dzielnie i z miłością opiekowałaś się mężem, miłość Wasza pozostanie na zawsze w Twoim sercu
najszczersze wyrazy współczucia.
Jesteś niesamowitą kobietą- dzielną , kochającą i silną. Podziwiam sposób , w jaki opiekowałaś się mężem . Jesteś chodzącą miłością.
Wiosno,
Ode mnie też przyjmij serdeczne wyrazy współczucia
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Trzymaj się
Nie potrafię powiedzieć jak bardzo mi przykro i pewnie żadne słowa nie pomogą w ukojeniu bólu.
Ale cały czas byłaś taka dzielna, więc życzę ci żebyś nie utraciła swojej siły. Jest ci ona bardzo potrzebna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum