Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=.
Do wyrzucenia tego z siebie zmusza mnie już prawie beznadziejna sytuacja w której się znalazłem.
Otóż mam 37 lat, a wszystko zaczęło się w 2003 roku.
Dostałem nienasieniaka jądra prawego. Wycięto mi to,dostałem 4 kursy BEP (opisuje pokrótce) i przez 5 lat był spokój.
W 2009 rozpoznano wznowe w śródpiersiu i AFP>30tys.
Zostałem zakwalifikowany do chemii II rzutu TIP (4 kursy).
Nastąpiła znaczna regresja zmian w płucu prawym i spadek markerów.
NIestety pół roku póżniej znowu wzrost markerów i chemioterapia III rzutu wg programu GemOx.
Znowu regresja choroby, spadek markerów AFP prawie do normy i za 3 miesiące znów wzrost!!
W lutym tego roku decyzja o lobektomii płata dolnego prawego płuca - wszystko ładnie, pięknie - jak zwykle spadek markerów, brak przerzutów, a za miesiąc wzrost markerów AFP i na tomografii wyszedł guz w śródpiersiu jakiś mały koło 3 cm
Nastąpiło leczenie Sorafenibem (doustne tabletki) przez 2 miesiące, ale nie dało to rezultatu.
Markery rosną i mają już 18 tys.(średnio ok 3 tys/mies) guz z 3 cm urósł do 4,3m.
chirurdzy nie zgodzili się na wycięcie tego, gdyż jest to blisko serca, tchawicy i są przeciwwskazania.
Dodam że jestem czysty i nie mam nigdzie żadnych przerzutów.
Jutro będę wiedział czy da radę zastosowć radioterapię bo na nienasieniaki podobno to słabo działa.
Została chyba ostatnia szansa - IRYNOTEKAN (chemia na jelito grube) - ale na to nie chce się zgodzić NFZ, bo za drogo kosztuje.
MÓJ APEL-CZY KTOŚ JEST LUB BYŁ W PODOBNEJ SYTUACJI BARDZO PROSZĘ O KONTAKT.
Pozdrawiam wszystkich którzy wytrwali do końca tego postu.