Agakacz - możesz na mnie liczyć . Jeśli chcesz pogadać lub coś to wal jak w dym
. Ja również życzę twojej mamusi mnóstwo siły . Moja mamcia dzisiaj niestety trafiła do szpitala
. Od samego rana jakoś żle się czuła . Była słaba i miała duszności . Pod wieczór te duszności tak się nasiliły, że wsadziliśmy ją w auto i pojechaliśmy prosto na pogotowie . Najpierw podejrzewano zatorowość płucną . Porobili jej badania i na szczęście okazało się, że to nie to . Ale na nieszczęście wyszło, że to niewydolność krążenia i płyn w opłucnej . Kardiolog stwierdził, że chemioterapia ( głównie antracykliny ) doprowadziła do uszkodzenia mięśnia sercowego . Przy ostatnim echu było 58%, a teraz jest 45% . Zastawka mitralna jest w opłakanym stanie . Nie domyka się prawie wcale . Zostawili mamcię na 3 dni, żeby porobić jeszcze trochę badań i ustalić leczenie . Teraz nie wiadomo co będzie z dalszym leczeniem onkologicznym
. Mamcia jutro miała jechać na kolejną chemię . Nie wiem co powie onk jak zobaczy te wyniki z serducha
. Jak nie urok to sraczka za przeproszeniem
. A tak wogóle to się zastanawiam, dlaczego mamci onk nie wpadł na pomysł zrobienia w trakcie całego leczenia jakiegokolwiek badania serca, wiedząc co się może stać po antracyklinach
. Mam zamiar go o to zapytać
. Wnerwia mnie to, że jak słyszą w szpitalu - RAK to najchętniej by się pochowali w mysie dziury albo wygonili jak zarazę
. Kardiolog jak robił echo to zahaczył o wątrobę i o mało z krzesła nie spadł
. Zawołał mnie na korytarz i po cichu z histerią w głosie zapytał - czy pani wie , że mama ma guzka na wątrobie ? Na co ja mu odpowiedziałam - Tak, wiem, ale nie jednego, tylko 11
Jego mina - szok z zakłopotaniem
. Biedna ta moja mamcia, tyle się wycierpi, a jej pomóc nie potrafię
. Chyba mi głowa pęknie