Witam wszystkich, dzięki za zainteresowanie, dopiero dziś odebrałam wynik i miałam spotkanie z onkologiem. Oto treść opisu:
"
W porównaniu z badaniem ostatnim z września 2011 stwierdza się dalszą regresję zmian węzłowych na szyi, węzły chłonne po str. prawej największe o wym ok. 6x5mm (do przodu od naczyń szyjnych oraz dobocznie względem ślinianki podżuchwowej prawej i podżuchwowo). Największy węzeł po stronie lewej zażuchwowo mierzy 8x6mm. Pozostałe węzły chłonne mniejsze niecharakterystyczne.
W rzucie migdałków podniebiennych nie uwidoczniono wzmocnienia patologicznego.
Doły nadobojczykowe wolne.
Podano Ultravist 370, bez powikłań".
Poza tym morfologia "jak koń"
wszystkie wartości w normie.
Nie odzywałam się, bo moja mama dwa tyg. temu wylądowała w szpitalu z niedowładem nogi i bólem kręgosłupa, z początku podejrzewano rwę kulszową, ale dolegliwości są zbyt nietypowe, jest po dwóch rezonansach (kręgosłup piersiowy i lędźwiowy oraz głowa i szyja), dzisiaj była punkcja kręgosłupa w odcinku lędźwiowym i znów czekamy na wynik. Potem rehabilitacja. Wszystko byłoby OK, mama daje radę, my z siostrą też chociaż mamy małe dzieci. Największym problemem okazał się tata, który jest jak zagubione dziecko. Nie wie gdzie jest sklep (chociaż neon biedronki zagląda mu w zasadzie do okna), nie umie zrobić prania, ma nawet kłopot z utrzymaniem bieżącej, powierzchownej czystości w mieszkaniu, więc my obie z siostrą miotamy się pomiędzy swoimi domami, szpitalem i mieszkaniem rodziców. Masakra. Czasem padam na twarz a są jeszcze moje dojrzewające chłopaki, które właśnie dziś rozpoczęły ferie.
A teraz uwaga:.....Olga raczkuje.....