Alu, ja smarowałam szyję najzwyklejszą maścią tranową, rewelacyjnie wyleczyła mi skórę...lepiej niż te wszystkie drogie "wynalazki". Fakt, że nie ma najładniejszego zapachu ale doradziły mi ją pielęgniarki z oddziału za co jestem im do dziś wdzięczna.
Z jedzeniem będziesz miała jeszcze jakiś czas kłopot....niestety. Ja spokojnie mogłam jeść rosołki z miksowanymi jarzynami, serki Danio - zostało mi to do dziś no i przez bodaj 2 miesiące wspomagałam się Nutridrinkami.
Smak mi wrócił ( jestem 14 miesięcy "po" ) ale to już nie jest to, co było przed leczeniem. Opycham się teraz bezboleśnie śledzikami z cebulką, owocami, czuję wreszcie smak ukochanego bobu.
Gazda ma rację....ostrożnie z przyprawami, mniej soli na pewno Ci nie zaszkodzi, o pieprzu musisz na długo zapomnieć.
Powodzenia! Uwierz mi, to wszystko mija, za parę miesięcy nie będziesz nawet pamiętała. Waga też wróci.....z moich straconych 10 kilogramów mam już 5 z powrotem
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Hurra!!! Koniec leczenia!!! Wczoraj naświetlono mnie po raz 30 - ostatni. Ci, którzy sa po radioterapii wiedzą jaka to ulga. No, teraz mogę powiedzieć, że rozpoczynam wakacje - właśnie pół godziny temu wstałam dzięki uprzejmości mojej trzymiesięcznej córki, która spała razem ze mną. Starsi synkowie bezszelestnie zrobili sobie śniadanie i jazda na podwórko... Tego mi brakowało, przez codzienne dojazdy do Gdańska cały lipiec jakby wypadł mi z życiorysu. A teraz niech regeneruje się jama ustna abym jak najszybciej mogła doznać rozkoszy jedzenia. Skóra na szyi też wygląda paskudnie ale jak to mówią "czas leczy rany". Za tydzień wizyta u lekarza prowadzącego (obecnie jest na urlopie) i dalsze działania, pewnie kontrola laryngologiczna i ustalenie terminu TK.
P.S. Czy wiecie jaką rozkoszą jest możliwość kąpieli po 7 tygodniach?...piana...świece zapachowe...tylko wina brak...no i chłopa co by umył plecy (wczoraj po 4 tygodniach "urlopu" wrócił do pracy do Belgii, wraca za 3 tygodnie - przeżyjemy). Pozdrawiam.
[ Dodano: 2011-08-01, 22:15 ]
Od kilku lat noszę przy sobie deklarację ze zgodą na wykorzystanie narządów w przypadku nagłej śmierci. Czy ktoś orientuje się jak to się ma w przypadku choroby nowotworowej?
Kiedyś czytałam o przypadku przeszczepu nerek od osoby która 20 lat wcześniej zwalczyła wcześnie wykrytego czerniaka i u obydwojga biorców w krótkim czasie czerniak osiągnął zaawansowane stadium. Było to wytłumaczone w ten sposób, że istniały jakieś szczątkowe komórki nowotworowe, które organizm dawcy, będący w dobrej kondycji trzymał w ryzach, a u osób o bardzo zmniejszonej odporności (po przeszczepach podaje się leki immunosupresyjne) miał szansę się rozwinąć w pełnoobjawową chorobę.
Od kilku lat noszę przy sobie deklarację ze zgodą na wykorzystanie narządów w przypadku nagłej śmierci. Czy ktoś orientuje się jak to się ma w przypadku choroby nowotworowej?
Występowanie nowotworu złośliwego jak i łagodnego w przeszłości dyskwalifikuje z bycia dawcą narządów, krwi i szpiku kostnego.
Na mój rozum nowotwory złośliwe - dyskwalifikują (nawet te przebyte w przeszłości).
Nowotwory złośliwe zapewne tak, ale w przytoczonym przez Ciebie fragmencie jest również mowa o ŁAGODNYCH.
A łagodne to (chyba) trochę inna bajka niż złośliwe. Nawiasem, ile ludzi ma nowotwory łagodne, wliczając oczywiście wszelkiej maści tłuszczaki, kaszaki, włókniaki, zmiany dysplastyczne etc. 80%? 90%?
Dzieciaczki masz cudne a malutką można schrupać.....przesłodki bobas
Kobieto, jak Ty sobie dajesz radę sama z trójką dzieci? Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie mogę wyjść z podziwu!
A dyskusja na temat przeszczepu nie ma sensu, żaden transplantolog nie pobierze organu od osoby, która ma w wywiadzie chorobę nowotworową. Myślę, że same to rozumiecie.
Alu, trzymaj się cieplutko, wszystkie moje pozytywne myśli lecą do Ciebie ciurkiem
Gazda ma jak zawsze rację....kisiel, to jest to
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
A dyskusja na temat przeszczepu nie ma sensu, żaden transplantolog nie pobierze organu od osoby, która ma w wywiadzie chorobę nowotworową. Myślę, że same to rozumiecie.
to miałam na myśli
lewmarek napisał/a:
Nowotwory złośliwe zapewne tak, ale w przytoczonym przez Ciebie fragmencie jest również mowa o ŁAGODNYCH.
swoim drugim wpisem chciałam się poprawić i już nie było mowy o nowotworach łagodnych
Gazda napisał/a:
Moim zdaniem spory kobiet mają sens jedynie w pobliżu sporego zbiornika wypełnionego kisielem.
nie mają żadnego sensu nawet przy kisielu
przepraszam, jeśli moje myśli były źle wypowiedziane/napisane i za niepotrzebne nieporozumienia
[ Dodano: 2011-08-02, 15:05 ]
I przede wszystkim alijer, to świetnie .
Jeszcze pytanie 'techniczne'. Zakończyłaś naświetlanie i możesz się namaczać? Ponieważ Pan Doktor mnie powiedział, że naświetlanego miejsca jeszcze nie mogę namaczać przez 2 tygodnie po naświetlaniu. A bardzo bym chciała już umyć się cała, bez całej gimnastyki pod prysznicem. Jak to jest?
Zoja 62 napisał/a:
Kobieto, jak Ty sobie dajesz radę sama z trójką dzieci? Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie mogę wyjść z podziwu!
Sama z trójką dzieci??? Też nie mogę wyjść z podziwu.
Pozdrawiam serdecznie i niech się spełniają marzenia.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Justynko, dlatego właśnie wanna a nie prysznic, żeby nie zmoczyć tej całej poparzonej szyi, ale dosyć już miałam tych trzech kresek na brzuchu, przez które nie mogłam zażywać dobrodziejstw kąpieli.
Moi drodzy, jestem mężatką 12 lat i przez cały ten czas jest tak, że Rafał pracuje za granicą, najpierw była to Holandia, teraz jest Belgia, nawet rozważałam wariant przeprowadzki, ale rodzina, znajomi, praca koledzy chłopaków a przede wszystkim bariera językowa zdecydowały na "nie". Tutaj wiem na czym stoję, a tam byłabym zupełnie sama. Rafał natomiast uwielbia swoją pracę i taki mamy kompromis:3
-4 tygodnie w prac,y tydzień w domu. Zapewniam Was, że jesteśmy bardzo fajną, zgodną rodzinką. Pozdrawiamy cieplutko.
[ Dodano: 2011-08-02, 16:10 ]
Gazdo, to może na zlocie jakieś zawody w kisielu?
Jestem cztery dni po zakończeniu naświetlań i tracę głos. Przełyk boli tak, że nie mogę przełknąć nawet śliny. Płukanie paszczy i mycie zębów kończy się zaś odruchem wymiotnym. Czy Wam, drodzy przyjaciele też się tak działo? Czy to normalne?
normalne... masz odczyn popromienny. Kilka tygodni tak będzie... Śliny nie możesz przełknąć, bo zamiast niej masz takie coś białe, gęste, co nie nawilża śluzówki i jest tego mało. Przepijaj wodą co chwila - nawilżysz sobie usta i przełyk - da to chwilową ulgę. Za jakiś czas się przyzwyczaisz do braku śliny...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum