Jest ciężko żyję jakby w ciągłym szoku, jeszcze do końca nie dochodzi do mnie co się stało i mimo tego , że do końca byłam przy tacie jeszcze do końca nie wierzę, że tatki już nie ma...
Jednak ból i tęsknota z dnia na dzień są coraz większe...
Dziś minęły dwa tygodnie jak mój kochany tatuś zasnął, jak serduszko przestało bić, jak zrobiło się zupełnie cicho i jak po policzku spłynęła łza...
Odwiedzam tatusia codziennie, kilka razy na cmentarzu, dalej przekładam kwiatki z miejsca na miejsce, wpatruję się w tabliczkę z imieniem i nazwiskiem tatusia, zapalam znicze, które oprócz mnie chyba nikt nie zapala
Proszę tatusia o znak, że jest mu tam dobrze, modlę się i proszę aby mi się przyśnił...ale z drugiej strony cisza- tatuś nie przyśnił mi się
Serce mi pęka, oczy szukają tatusia...
Czuję się taka pusta, jakby ktoś wyrwał kawałek mnie, uciekam z domu aby pobyć między ludzmi i chodz z nikim nie rozmawiam, bo są to obcy ludzie robię to aby wypełnić lukę jaka została w moim sercu, przemieszczam się z miejsca na miejsce-tak zupełnie bez celu, nie wiem co robić, a kiedy już wracam do domu przegladam zdjęcia z tatusiem i płaczę tak bardzo mi jego brakuje, z dnia na dzień coraz bardziej tęsknię... Ból jaki pozostał w moim sercu jest nie do opisania ...
Tatusiu KOCHAM CIĘ !!!!!!!!!!!!!
[ Dodano: 2011-07-13, 23:06 ]
[img]http://
Anelia napisał/a:
[/img]
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio - zlota i najwrazliwsza z najwrazliwszych Anelii..Chcialbym Ci pomoc w tych okrutnych chwilach, zebys nie wpedzila sie w sidla samounicestwienia - ja sam osobiscie jestem o malutki kroczek od tego.... Stracilas Tate... Ale czy na pewno? Czy ON nie jest caly czas wokol Ciebie - a co wazniejsze - w TOBIE ?.... Za kazdym razem kiedy bedziesz chciala cos zrobic / specjalnie cos niezbyt madrego/ - pomysl, co Tato by CI doradzil....Po prostu prubuj zyc - bo zycie bez najmniejszego naszego wplywu na to toczy sie bez nas, obok nas - albo z nami ....Przewarznie wybor nalezy do nas samych.... Wiem Kochana, ze moje rady sa na poziomie jak gluchy slepemu doradzal przejsc przez Broadway w godzinach szczytu ,ale mam nadzieje, ze sie jakos posklejasz...Ja sam musze postarac sie zrobic to samo ze soba.....Choc boli jak cholera - i nie wiadom czy kiedykolwiek przestanie...
Amelko!
od dawna podczytywała co opisywałaś na forum i bardzo ci kibicowałam, nawet teraz kiedy zobaczyłam zdjęcie twojego taty łzy same mi płyną.Tak bardzo mi przykro kochana że wam się nie udało.
Sama teraz bardzo się boję o mojego tatę chociaż do końca nie wiadomo jeszcze co mu jest więc nie wyobrażam sobie co ty musisz teraz czuć.
Kilka lat temu straciłam babcię i dziadzia- oboje umarli na raka.Przez dwa lata z nikim nie mogłam pójść na ich grób bo wpadałam w histerię- musiałam być sama...długo chodziłam pod blok w którym mieszkali patrzyłam w okno gdzie wisiała już inna firanka, mieszkał tam ktoś inny i nie docierało to do mnie w ogóle...
Z czasem jednak jest trochę łatwiej, choć czasem dalej boli ale już inaczej to teraz już taki ból pogodzenia i pokory przed czymś co spotka każdego z nas...
Zrobiłaś wszystko co mogłaś, zobaczysz że z czasem pogodzisz się z tym co się stało i zaczniesz normalnie żyć ale na to potrzeba trochę czasu ...
;CZŁOWIEK JEST TYLE WART ILE MOŻE DAĆ DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI;
Tatuś będzie żył w twoim sercu tak długo jak długo będziesz o nim pamiętać a to jak sądzę będzie do końca życia .
Mój tato zmarł na raka płuc 13 lat temu a w sercu mam go do dzisiaj i tak będzie zawsze...
Sercem jestem z Tobą.
_________________ Człowiek jest tyle wart ile może dać drugiemu....
Kochani dziękuję za słowa Z dnia na dzień boli bardziej
Nie mogę uwierzyć, że pozostały mi jednynie wspomnienia , że już nie ma tych wspólnych dni wypełnionych uśmiechem, tatko codziennie o 20-stej dzwonił do mnie powiedzieć "dobranoc" teraz o 20-stej spoglądam na telefon ale on milczy ....
Kiedy czasami dzwoni telefon zrywam się i biegnę odebrać, myślę, że to tatko .... ale to nie on Szukam go wszędzie, około domu jego ulubiona ławka stoi pusta, w garażu w którym lubił majsterkować i mieć wszystko poukładane-jest pusto, w mieszkaniu fotel- stoi a na nim nie ma już taty, szukam wśród przyjaciół, którzy po pracy się spotykają - ale wśród nich nie ma tatki
Tato strasznie mi Ciebie brakuje !!!!!!!!!!!!!!!!!!
[img]http://
Anelia napisał/a:
[/img]
Dlaczego ?!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio kochana - jesli tylko mozeesz, staraj sie patrzec o jeden krok dalej ,niz sie znajdujesz w danej chwili - to pozwalac choc na moment oderwac od wspomnien...... caly czas jestem przy Tobie i Cie przytulam w Twoim zalu - caluski dla Ciebie...
Dziś niebo nad Wielkopolską znowu płacze...
Ja w dalszym ciągu nie mogę pojąć tego wszystkiego. Dalej nie mogę uwierzyć w to co się stało, czuję obecność tatusia jednak z dnia na dzień ból i tęsknota są coraz większe...
Nie potrafię się pozbierać, dalej uciekam wśród obcych ludzi, krążę w kółko- zupełnie nie wiedząc co ze sobą zrobić, nie pracuję, cały ten czas spędzałam z tatą i nawet cieszyłam się, że nie pracuję, bo możemy pobyć razem, bo mogę pomagać a tu nagle taki cios prosto w serce i nie wiem co ze sobą zrobić...
Odwiedzam tatusia codziennie na cmantarzu, zapalam znicze, przekładam już uschnięte kwiatki z miejsca na miejsce Czuję się pusta, bez emocji. Myślę aby gdzieś na kilka dni wyjechać, wyłączyć telefon, wyciszyć się, wypłakać I tak nikt nie zauważy, że mnie nie ma
Szukam taty wszędzie tak jakby gdzieś był ale ukrywa się...
Czasmi kiedy widzę kogoś podobnego serce mi bije mocniej, podchodzę ale to nie tatko, dalej szukam wśród zgromadzonych przyjaciół taty ale mojego tatusia wśród Nich nie ma Kiedy dojdzie do mnie co się na prawdę stało ?
Brakuje mi Was kochani, brakuje mi forum. Codziennie myślę o Was , czasami czytam ale nie potrafię nic napisać
Wczoraj czytałam Swój post od początku do końca, płakałam, wiem, że to już nic nie zmieni ale szukałam błędu, czegoś co może przeoczyłam...
Może to zabrzmi głupio ale chciałabym poprosić specjalistów- moderatorów, administratorów, lekarzy o wyjaśnienie mi ostatniego wypisu ze szpitala taty.
DSS napisałaś , że tatko umiera, dla Ciebie było to jasne ale dla mnie te wyniki są tak skomplikowane, że nie potrafię zrozumieć tego wszystkiego. Krąży to ciągle po mojej głowie, może zrozumienie tych wyników "uspokoi mnie" w jakimś sensie. Co sugerowały wyniki, że co się działo z tatą, co działo się w organizmie tatusia? Czy nie można było już pomóc ? Proszę wytłumaczcie mi to na "ludzki" język Bardzo Was proszę ...
Kocham Cię tatko i bardzo tęsknię Mam nadzieję, że ta Nasza rozłąka nie potrwa długo, życie bez Ciebie jest takie szare ...
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio, po śmierci taty czułam rozpacz, złość, targały mną takie emocje, że sama się sobie dziwię, że wyszłam z tego bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Trzy tygodnie to krótko, bardzo krótko.. daj sobie trochę czasu, nie czuj się winna, niczego nie przeoczyłaś, niczego nie mogłaś zmienić. Mój tato po usłyszeniu diagnozy powiesił się. Byłam wściekła na niego, że mnie zostawił, że nie walczył z chorobą, na siebie, że na pewno coś przeoczyłam, do dziś mam poczucie winy, że umarł sam. TY zrobiłaś dla swojego taty co mogłaś, rozpacz po jego odejściu z czasem minie, ale on JEST w twoich wspomnieniach, one nie miną. Pozwól sobie na żałobę.
Brakuje tutaj Ciebie na forum... codziennie zagladałam - przez wiele miesięcy - do Waszego wątku i podziwiałam jak dzielnie walczysz....
Nic mądrego nie napiszę... Wiem, że jest Ci przeogromnie cięzko, tym bardziej, że byłaś bardzo mocno emocjonalnie związana z Tatkiem... I Jego odejście Ciebie najbardziej boli i Ciebie najbardziej dotknęło... jednym w żałobie pomaga ucieczka w pracę, innym pomaga to, że mają np. małe dzieci i muszą się skupić na ich opiece... niedobrze, że nie masz zajęcia, bo praca napewno w jakis sposób by Cię zmobilizowała... dała chociaż chwilowe zapomnienie, chwilke ulgi od ciągłych mysli krążących wokół Taty....
jeśli chodzi o odchodzenia Taty... wiesz, że nie jestem fachowcem, ale pamietam, że Twój tata miał w wypisie szpitalnym hiponatremię, pamietałam, że normalna jest od ok. 135, a sprawdziłam ile miał w wynikach Twój Tato i miał koło 120, a potem jeszcze mu spadło chyba na 116.
Ów niedobór powoduje różne objawy - włacznie z oslabieniem, zaburzeniami świadomości, śpiączką i - w skrajnym niedoborze (chyba ok. 115 i poniżej) - zatrzymaniem akcji serca...
ten niedobór sodu nie musiał być/ ale może mógł być przyczyną śmierci taty... oczywiście choroba nowotworowa to nr 1, ale ten spadek sodu to chyba skutek tej choroby...
Pamietam, że pisałaś, że lekarze starali sie podnieść stan czegoś - chyba chodziło właśnie o podniesienie poziomu sodu...
Być może tych czynników nałozyło sie potem już mnóstwo i wszytsko zadziałało na zasadzie lawiny i efektu domina... szczególnie, że te osttanie 2 tygodnie to diametralnie pogarszanie się Taty samopoczucia z godziny na godzinę...
Anelio - przytulam Cię mocno...
I proszę postaraj sie nie myśleć, że chciałabyś się z Tatkiem szybko spotkać. Być może bardzo potrzebna jest Ci pomoc terapeuty/psychologa...
Sześć lat temu zmarła moja siostra. Mówią, że czas leczy rany. To nie tak. Nadal siedzę i ryczę. Ale już nie co dzień. Już nauczyłam się żyć dalej i cieszyć się z tego życia. Ja jednak miałam i mam swoją metodę - gdy wracają przeróżne pytania (co siostra chciała mi powiedzieć, gdy rozmawiałyśmy o czymś, czy już wiedziała, że umrze? czy chciała mi coś przekazać?)- wtedy chodzę i powtarzam sobie: nie myśleć , nie myśleć, nie myśleć. I biorę się za jakaś robotę. Jakąkolwiek. Grunt to przerwać myślenie i szybko się czymś zająć. To może głupie ale skuteczne - przynajmniej w moim przypadku. A wiem, jak potrafi boleć. Teraz mój ojciec ma nowotwór i to IV stopień. Stosuję tę samą metodę.
No i znalazłam Was.
Trzymajcie się wszyscy. Dużo dobrego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum