Witajcie KOCHANI !
Dziś minęły 2 miesiące jak mój tatko resztkami sił walczył o kolejny oddech i jak zasnął
Cierpienie, wspomnienia i pytania nie odstępują mnie na krok. Cały czas myślę, że tatuś jest zdrowy i że pracuje i dlatego się nie widujemy. Tylko, że ten czas od ostatniej wymiany spojrzeń jest coraz dłuższy i tęsknię.
Odwiedzam tatkę w dalszym ciągu codziennie na cmentarzu, zapalam znicze jednak jakoś nie dociera do mnie , że właśnie tam leży tatko. Dochodzi to do mnie kiedy jest msza za tatusia. Wczoraj była kolejna trzecia msza
Podczas kiedy ksiądz wyczytuje imię i nazwisko taty łzy same cisną się do oczu, jest to dla mnie SZOK!
Są momenty kiedy panicznie płaczę i są takie kiedy po prostu przeglądam zdjęcia i z łezką w oku wspominam...
Zasypiam z myślą o tatusiu i budzę się z tą myślą. Teraz czekam choćby na sen z tatą ale nie śni mi się
Snił się mojej siostrze, że jest w swoim mieszkaniu, że jest zdrowy, uśmiechnięty i taki ładny
Serduszko mi pęka kiedy myślę, że jeszcze na koniec maja jechałam z tatą do neurologa, że śmialiśmy się, tatko praktycznie normalnie funkcjonował a dokładnie miesiąc pózniej tak po prostu odszedł. Od końca maja dni mi tak szybko uciekały, że nie potrafię zrozumieć niczego i nie byłam przygotowana na tak szybkie rozstanie się z kimś kogo kocham ponad wszystko!
Dlaczego akurat mój kochany tatko, był przecież jeszcze taki młody, walczył, miał plany. To wszystko się tak szybko potoczyło. Teraz BOLI
Czasami jedę do mieszkania taty chcąc tak po prostu posiedzieć ale uciekam z tamtąd w dalszym ciągu, ponieważ remonty się nie skończyły a ja nie mogę na to patrzeć. Kiedy widzę jakąś rzecz, która należała do tatusia a teraz leży byle gdzie zakurzona, zabieram to i uciekam. Wracam do mieszkania i układam daną rzecz na honorowym miejscu, po prostu chcę zadbać o te drobiazgi, bo są dla mnie ważne, bo były tatusia.
Dosłownie wszystko potrafi doprowadzić mnie do łez. Nawet tabletki, które uszykowałam dla tatusia na cały tydzień a których nie zdążył już wziąść
Jego ulubiony program czy nawet potrawa, ulubiona ławka przed domem czy garaż
Nawet drzewo, opał na zimę , ponieważ tatko bardzo się martwił, że nie może zaopatrzyć Nas na zimne dni. Dzień przed śmiercią przywiezli drzewo a ja pomagałam z łzami w oczach je poukładać, pozniej pobiegłam do tatusia aby oznajmić mu żeby się nie martwił, bo opał już mamy. Uśmiechnął się i był spokojniejszy ...
Teraz też nie potrafię zapanować nad łzami, więc na tym skończę mój dzisiejszy wpis...
KOCHAM CIĘ TATO, TĘSKNIĘ ...