jesteś bardzo dzielna. Naprawdę Cię podziwiam. mimo młodego wieku tak odpowiedzialnie podchodzisz do opieki nad Mamusią.
co do rozmów o śmierci z osobą umierającą to nie ma recepty. staraj się słuchać ,jeśli Mama chce mówić, nie zaprzeczać, dopytuj, czego boi się najbardziej. Lęk przed nieznanym, a śmierć dla nas wszystkich taka jest, jest czymś normalnym.
jesli jesteście pod opieką HD to na pewno jest tam dyżurujący psycholog. to dobry pomysł, żebyś z nim porozmawiała i o mamie i o swoich obawach i niepewnościach. śmierć bliskiej osoby przerasta nas, bez względu na nasz wiek.
napiszę Ci, że u mojej mamy było już kilkakrotnie tak, że nogi były sine i zimne, mama nie jadła. odkąd jest w hospicjum stacjonarnym sytuacja jest "stabilna". leki podawane dożylnie dobrze działają na mamę.
jak była spuchnięta to siostry mówiły, ze to krążeniowo, też od wodobrzusza. wtedy podano bardzo dużą dawkę furosemidu. mama po nim bardzo słabnie i oddaje wielkie ilości moczu.
Paulinko, nie wiem czy w czymś pomogę, ale spróbuję (własnym doświadczeniem). Zanim mój Tatko trafił do szpitala i zanim rozegrała się reszta, to na dwa miesiące przed zaczął mnie jakoby szykować, że ,,kiedyś'' może go nie być. To była rozmowa, którą sam Tatko zapoczątkował i której nie starałam się w jakikolwiek sposób uciąć.
Może, gdy Mama zacznie rozmawiać to delikatnie podtrzymaj rozmowę na zasadzie parafrazowania...może wówczas powie co ją psychicznie boli, czego się obawia, czego oczekuje, co jeszcze by chciała...Sam fakt takiej rozmowy jest ciężki dla nas, ale może Mamie będzie lżej...
Paulinko w hospicjach mają psychologów, może poproś żeby przyszedł do mamy i porozmawiał jeśli mama się zgodzi. Dobrze też podpowiedziała koleżanka odnośnie księdza, jeśli mama jest wierząca.
Jeśli mama chce rozmawiać o śmierci, rozmawiaj z Nią, nie zapewniaj, że będzie dobrze, że wyzdrowieje, tylko że zrobisz wszystko, żeby nie cierpiała, żeby nie bolało, żeby nie była sama, zrobisz to co Ona w tej chwili będzie chciała. Rozmawiaj, że i tak mamo kiedyś się spotkamy, że zawsze będziesz ją kochała, myślała o Niej, żeby Ona się opiekowała Tobą. Nie bój się tego tematu, choć dla tak młodej osoby to jest przerażające, słuchaj co Ona mówi i prowadź w tym kierunku rozmowę.
Dużo siły Paulinki, pozdrawiam, jesteśmy myślami z Tobą.
Paulina,
Poproś lekarza z hospicjum o włączenie leków przeciwlękowych. To pomoże trochę Mamie uporać się z emocjami.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Paulinko ktos powiedzial "Tracąc naszych rodziców tracimy przeszłość",jestesmy wszyscy bezsilni wobec cierpienia bliskich i nie ma jednej recepty: czy to juz,czy to koniec...musicie byc dla siebie wsparciem bo wasze zycie nigdy juz nie bedzie takie samo...czuwaj przy mamie i walcz o jej godne odejscie bez bolu tego zycze z calego serca
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Bardzo ,bardzo dziękuje za wszystkie odpowiedzi. Każde słowo otuchy ma dla mnie wielką wage. Doskonale mnie przecież rozumiecie.
U mamy się polepszyło, kiedy wróciłam ze studiów mama mnie wyściskała i od razu widziałam, że lepiej wygląda i lepiej sie czuje. Codziennie 2 kroplówki, rano o 8 i wieczorem o 18.
Mamie zaczęło znowu narastać wodobrzusze, ale podejrzewam, że to przez te kroplówki.
Weekend przerwa i od poniedziałku od nowa seria. Zauważyłam, ze kiedy przychodzą lepsze dni mama już wcale nie mysli o śmierci. Dzisiaj wspominałyśmy wspólny wyjazd do wesołego miasteczka jak byłam dzieckiem. Dlatego wiem, że nie jest jeszcze gotowa na taką rozmowe.
Nie wiem skad mam tyle siły, ale mam ją dla mojej kochanej mamy. Będę miała do końca.
Przytulam wszystkich cieplutko.
To jest właśnie to- przychodzi jeden lepszy dzień i od razu nowe chęci do wszystkiego, lepszy humor i odmienione samopoczucie. Takie drobne sprawy, a dodają tyle siły. Życzę Ci, żeby tych dni było jak najwięcej, zresztą dla wszystkich z nas bym tego chciała, bo to naprawdę ładuje akumulatory.
_________________ Jest taki ból o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie... 23/06/2015 [*]
mała aktualizacja. długo nie pisałam.
było tragicznie.. :( traciliśmy z mamą kontakt, był ksiądz, cały dzień przesypiała a całą noc co 10 min wstawała do łazienki na siku chociaż jej organizm był bardzo wycieńczony.
po dwóch tygodniach zaczęło się poprawiać. na dzień dzisiejszy mama rozmawia, dużo je, pije, przesypia prawie całą noc, w dzień raczej nie śpi, leży. Jest nadal bardzo słabiutka , ale widać duzą poprawe. mama ma problemy z mową, mówi cicho i ledwo wydaje z siebie dźwięki.. nie wiem czy to przerzuty? czy po prostu osłabienie..?
zmieniliśmy hospicjum. mama jest pod opieką świetnego lekarza, który wdrożył bilans płynów. zapisujemy ile mama wydaliła plynów a ile przyjęła i dzięki temu jest silniejsza. Spironol poszedł w odstawke. Dzięki Bogu nie ma bóli. codziennie kroplówki , to sól fizjologiczna, to glukoza, rózne na zmiane.
mama nadal ma dren do brzucha z którego codziennie odbarczamy wode. dodatkowo ostatnio w szpitalu zalożyli mamie wenflon do głównej żyły na szyi, żeby nie kłóć mamy za każdym razem .. bo teraz te kroplówki idą codziennie.
Hej wszystkim. Z mama sie dzieje cos dziwnego, od paru dni jest bardzo pobudzona. Jak nie spi to ciagle sie podnosi i za chwile znowu kladzie (chociaz jest bardzo slaba i z trudem pokona kilka kroxzkow z czyjas pomoca). Robi to doslownie co pare min. Wszyscy juz opadamy z sil. Bardzo czesto tez chce do lazienki na siku ale to jest moze spowodowane kroplowkami? Do tego jakby sciemniala jej skora, jakby byla opalona.. co sie dzieje ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum