Ja jestem 10 miesięcy po operacji tarczycy i podobnie jak justyna_kier w okolicach blizny (a szczególnie nad blizną) odczucie dotyku jest nieco inne niż standardowe - tzn. czuję dotyk, ale jakby nieco słabiej. Natomiast jeśli porównać to do uczucia drętwienia, które towarzyszyło po operacji - to niebo a ziemia!
Również miałam założone plasterki, ale nie zamiast szwu, tylko dodatkowo, właśnie po to, żeby rana się ładnie zagoiła i 'nie rozeszła'. Jeśli chodzi o opuchliznę - zeszła po około 4tyg, potem pojawił się jednak bliznowiec, z którym właśnie walczę
Ja na 'wywołanie' niedoczynności potrzebowałam 6tygodni. I od tamtej pory zaczęło się ustalanie odpowiedniej dawki hormonów. Wkrótce idę na kolejne badania i wizytę do mojej endo, bo czuję, że dawka euthyroxu wciąż jeszcze za mała
A co do wycięcia całości/części tarczycy - w moim przypadku było podejrzenie raka pęcherzykowego, umiejscowionego w prawym płacie z dodatkowym guzem na lewym płacie tuż przy cieśni.
Mój chirurg podjął podobną decyzję, tj. decyzję o operacji oszczędzającej - ryzyko złośliwego raka (a zatem ryzyko ponownej operacji) było na poziomie 20%, a ja ponoć nie jestem jeszcze taka stara
i tarczyca, choćby w części może się przydać. Decyzja ostateczna zależała więc od: wyniku badania śródoperacyjnego i od tego jak położony jest ten drugi guzek.
Miałam szczęście, bo umiejscowił się tak, że można to było ładnie wyciąć i zostawić większość lewego płata tarczycy.